"PO i PiS skorzystały na Smoleńsku"

"PO i PiS skorzystały na Smoleńsku"

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Politycy są zadowoleni, kiedy wyborcy myślą utartymi schematami, dzięki temu są bardziej przewidywalni i łatwiejsi do manipulowania" - tak raport komisji Jerzego Millera na łamach "Guardiana" komentuje Remi Adekoya, dziennikarz "Warsaw Business Journal".
Zdaniem redaktora "WBJ", nie ma szans, by opublikowany przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego raport na temat katastrofy smoleńskiej zakończył toczące polskie społeczeństwo spory. "Tragiczne wydarzenie doprowadziło do społecznej reakcji, która ujawniła głęboki kulturalny podział istniejący w polskim społeczeństwie" – twierdzi publicysta.

Adekoya pisze o solidarności, która ujawniła się w polskim społeczeństwie na wieść o śmierci pary prezydenckiej i pozostałych 94 osób znajdujących się na pokładzie lecącego do Smoleńska samolotu. "Przez kilka dni Polska była zjednoczona. Przez trzy dni, mówiąc precyzyjnie" – komentuje publicysta "The Guardian". Jego zdaniem, pierwszym symptomem kryzysu była debata wokół miejsca pochówku Lecha i Marii Kaczyńskich i kontrowersje wokół złożenia ciał pary prezydenckiej w krypcie na Wawelu.

Przyczyn podziału, który ponownie zaistniał w społeczeństwie po katastrofie smoleńskiej Adekoya szuka w polskiej kulturze i historii. Przypomina niedawną analizę poety Jarosława Rymkiewicza, który Polaków podzielił na "patriotów" i "kolaborantów". Adekoya twierdzi, że można dzielić społeczeństwo na zwolenników Prawa i Sprawiedliwości (mocno przywiązanych do tradycji i historii) oraz wyborców Platformy Obywatelskiej (ich poglądy, twierdzi publicysta, są bardziej pragmatyczne i krytyczne wobec historii).

Autor komentarza uważa, że podziały w społeczeństwie występują także w innych państwach. Podkreśla jednak, że w Polsce są one wyjątkowo mocne, zaś jakakolwiek dyskusja blokowana jest przez wypowiedzi partyjnych radykałów. Po katastrofie smoleńskiej, pisze dziennikarz, zwolennicy obu obozów okopali się na swoich pozycjach. "W rzeczywistości korzyści z katastrofy smoleńskiej odniosły obie główne partie polityczne, które będą wykorzystywać podział, pokazując go i pogłębiając tak długo, jak tylko Polacy im pozwolą" – podsumowuje publicysta.

tch