Bohaterami serialu są 20-latkowie, którzy zarabiają poniżej 600 euro na miesiąc lub wciąż szukają pracy. Sitcom próbuje pokazać poważne problemy trapiące współczesnego Greka w łagodniejszej, komediowej wersji. Jak w każdej operze mydlanej pojawić się muszą również wątki miłosne - nawet jednak nawet one są okraszone ekonomicznymi metaforami. Jedna z młodych bohaterek mówi: „Szukanie pracy jest jak szukanie chłopaka. Pokazujesz się z jak najlepszej strony, a oni i tak nie oddzwaniają".
Debiutujący w roli scenarzysty telewizyjnego, Lambros Fisfis, mówi, że chciał napisać serial o swoim pokoleniu. - Tragedia czy dramat są właśnie tutaj – w codziennych problemach moich rówieśników, którzy walczą o pracę - mówi Fisfis. Serial kończy się wyjazdem wszystkich bohaterów za granicę, głównie do Anglii, w poszukiwaniu lepszego życia. Scenarzysta przyznaje, że nie chciał kończyć swojej opowieści w ten sposób, ale pozostając w zgodzie z realiami musiał przyznać, że Grecję czeka największa w historii emigracja.Poważnym problemem młodych Greków są ich… zbyt wysokie kwalifikacje – wielu dwudziestokilkulatków ukończyło studia, często za granicą. I rzeczywiście, tak jak jeden z bohaterów serialu muszą pogodzić się z pracą poniżej swoich możliwości i cieszyć się, że mają szanse na przedłużenie umowy o następny miesiąc w call center. Nie stać ich na własne mieszkanie, więc dzielą się kosztami wynajmu w kilkuosobowej grupie. W obecnej sytuacji załamał się dawny system polegający na haśle: „Ty zapewniasz dobre stopnie, my zapewniamy ci pracę". W obliczu tych zmian pojawiły się tylko dwie, bardzo wyraźne postawy: emigracja lub bunt.
mk