"Zamieszki w Londynie? Konsumpcjonizm zabił romantyzm"

"Zamieszki w Londynie? Konsumpcjonizm zabił romantyzm"

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Podobieństwa między zamieszkami w Londynie, a zamieszkami rasowymi szokującymi Brytyjczyków w latach 80-tych są uderzające. Nie mówią jednak wszystkiego" - pisze w "The Independent" Paul Vallely, jeden z czołowych brytyjskich pisarzy zajmujących się sprawami politycznymi i kulturalnymi.
Zdaniem publicysty zamieszki niemal zawsze były wywoływane przez generalnie słabe relacje między policją i lokalną społecznością. "W Brixton w 1981 roku problemy zapoczątkowało zatrzymanie przez policję czarnego mężczyzny, który został ranny, a którego inni uznali za ofiarę policyjnej brutalności. W Toxteth w Liverpool, w tym samym roku, przyczyną było aresztowanie przez policję studenta, Leroy Coopera, który interweniował gdy policjanci próbowali zatrzymać niewinnego mężczyznę" - przypomina przyczyny pierwszych zamieszek Vallely.

Napięcia powstawały także w kolejnych latach. W Handsworth, w Birmingham, w 1985 roku kolejne aresztowanie doprowadziło do trwających dwie doby zamieszek. Wybuchły one ponownie tego samego roku, gdy w wyniku strzału policjanci ciężko ranili kobietę, której syna próbowali zaaresztować. Miesiąc później w wyniku ataku serca umarła kolejna kobieta, do domu której policjanci wdarli się używając siły.

Dziennikarz uważa, że pomiędzy tamtymi, a obecnymi wydarzeniami jest wiele podobieństw. Ponownie krytykuje się policję za brak przygotowania na wypadek zamieszek. I podobnie jak w tamtych przypadkach policja tłumaczy, że tylko zdecydowane działania pozwolą na szybkie zakończenie zamieszek. Według publicysty podobne są także przyczyny zajść. "Najczęściej zamieszki mają podłoże w nędzy śródmieści, społecznej alienacji i wysokim bezrobociu, szczególnie wśród młodych ludzi. Za każdym razem prowokowane są w czasach recesji i spadających płac. I podczas dobrej pogody. Deszczowa noc nie sprzyja protestom" - pisze Vallely.

Publicysta zauważa jednak również różnice. "Zamieszki w latach 80-tych miały znacznie większą skalę. Kilka osób zmarło, setki zostało rannych, wartość zniszczeń sięgnęła miliardów". Vallely zauważa też spore różnice w sposobie planowania: dziś zamieszki opierają się na komunikatach z Twittera, a w latach 80-tych przygotowania polegały na zbieraniu materiałów do budowy barykad i przygotowywaniu dużej liczby koktajlów Mołotowa.

Największą zmianę Vallely widzi jednak zupełnie gdzie indziej. Pisarz uważa, że obecnie zamieszki nabrały typowo konsumpcyjnych cech. Ludzie w rabowanych sklepach szukają rzeczy na swój rozmiar i potrzebnych im witaminowych suplementów. "Rioting-meets-shopping" ("robienie zamieszek połączyło się z robieniem zakupów") - pisze publicysta. Zamieszki straciły swój romantyczny charakter "głosu z serca getta". Stały się okazją do zdobycia nowej pary fajnych trampek.

tch