"Trzy lata temu Rosja i Gruzja stoczyły krótką i brutalną wojnę o mało znany skrawek górzystego terenu nazywanego Osetią Południową, który zadeklarował swoją niepodległość wobec Gruzji. Pogwałcając międzynarodowe prawo, Rosja zdecydowała się bronić Południowej Osetii, a później formalnie uznać secesjonistów za legalny rząd. Setki umarły, a tysiące musiały uciec ze spornego regionu" - przypominają w The New York Times, profesorowie Georgetown University Daniel L. Byman i Charles King.
Zdaniem autorów artykułu wojna 2008 roku zademonstrowała wybuchowy potencjał, który wytwarza obecność "widmowych państw", czyli miejsc posiadających siłę militarną, przeprowadzających wybory, budujących lokalną ekonomię i edukują dzieci, zaś ich mieszkańcy żyją w mglistym "świecie umarłych" pomiędzy rzeczywistym istnieniem, a brakiem międzynarodowego uznania.
Naukowcy przypominają, że mająca 30 tysięcy mieszkańców Osetia Południowa jest jednym z najmniejszych "widmowych państw świata". Pod względem liczby mieszkańców wyprzedza ją między innymi Abchazja, ze 150 tysiącami obywateli. Republika Górskiego Karabachu oraz Naddniestrze są dwoma innymi przykładami na terytorium byłego Związku Radzieckiego. Jeśli przesuniemy się na południe znajdziemy Turecką Republikę Północnego Cypru oraz palestyńskie terytoria Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy. W Somalii niepodległość ogłosił z kolei Somaliland. Można wymienić jeszcze wiele przykładów - łącznie państwa te są one domem dla około 40 milionów ludzi.
"Widmowe państwa" podsycają wojny, umożliwiają rozwój przestępczości i czynią słabe państwa jeszcze słabszymi. Republika Górskiego Karabachu jest uznawana przez Armenię i nieuznawana przez Azerbejdżan, co prowadzi do wyścigu zbrojeń wszystkich stron konfliktu. Niewyjaśniony status Północnego Cypru osłabia gospodarkę całego Cypru i pogarsza relacje Unii Europejskiej i Turcji, która wspiera Północny Cypr. Nawet w przypadku Somalilandu, który jest wyspą efektywnego zarządzania na morzu somalijskiej anarchii, nierozstrzygnięty status terytorium zniechęca przed udzielaniem mu pomocy i prowadzeniem inwestycji.
"Widmowe państwa" często powstają podczas wojny i są cały czas zagrożone przyszłymi atakami. W Gazie Hamas wciąż rozpoczyna i kończy wojnę z Izraelem, nawet wtedy gdy walczy z lokalną przestępczością i sprząta z ulic śmieci.
Publicyści uważają, że między przywódcami "widmowych państw", a legalnymi państwami dochodzić musi do konfliktów. Ich zdaniem przywódcy "widmowych państw" wskazują na prawo narodów do samostanowienia, podczas gdy państwa odczuwające zagrożenie ruchami niepodległościowymi mówią o nienaruszalności granic. Wobec tego liderzy "widmowych państw" chętnie szukają zwolenników swojej wizji w sąsiednich państwach. Tak było w przypadku Osetii Południowej, którą poparła Rosja i w przypadku Republiki Górskiego Karabachu, którą popiera Armenia.
Autorzy jako jedyny przykład wyjścia z tej trudnej sytuacji wskazują Tajwan - państwo, które mimo niepewnego statusu wciąż się rozwija. W latach 1949-1971 rząd w Tajwanie zasiadał na miejscu Chin w ONZ i był uznawany przez większość światowych rządów. Od lat 70-tych sytuacja uległa jednak zmianie i sprawa Tajwanu stała się powodem napięć między Chinami a Stanami Zjednoczonymi. Mimo to, w ciągu ostatnich czterdziestu lat, Tajwan stał się ekonomiczną siłą i przykładem tego jak zmienić rządy autorytarne na zgodne z modelem demokratycznym. Tajwańska gospodarka i strategiczne położenie wyspy pchnęły Stany Zjednoczone, Chiny i inne wielkie potęgi do obchodzenia jej nieuregulowanego prawnego statusu. Legalne, lecz nieuznawane, prawdziwe państwo, lecz nie niepodległe - Tajwan pokazał pozytywną moc tych dwuznaczności.
Podobne rozwiązania mogą działać także w innych miejscach. "Widmowe rządy" są często skorumpowane, podzielone przez lokalnych watażków i opierające się na wpływach ze sprzedaży narkotyków i innych nielegalnych substancji. Ale przejrzysty rząd, wolne wybory i pokojowa polityka zagraniczna mogą stać się dla nich życiową siłą, tak jak w przypadku całkowicie suwerennych państw. Jeśli "widmowe rządy" zachowują się dobrze, powinna istnieć droga do ich uznania przez główne światowe siły. Polityczne i ekonomiczne reformy mogą być prowadzone równolegle z dyskusją o suwerenności - piszą autorzy artykułu.
Jednak obecnie przez nacisk na prawo do terytorialnej integralności Stany Zjednoczone i inne państwa blokują szanse "widmowych państw" na stanie się odpowiedzialnymi graczami na światowej arenie. Tak długo jak "widmowe rządy" postrzegane będą jako separatyści lub sprzedawcy nielegalnych dóbr, tak długo międzynarodowa społeczność będzie miała małe szanse, by ich przywódcy stali się odpowiedzialni. Nie będą mieli oni bowiem powodów, by dbać o międzynarodowy porządek.
tch
Naukowcy przypominają, że mająca 30 tysięcy mieszkańców Osetia Południowa jest jednym z najmniejszych "widmowych państw świata". Pod względem liczby mieszkańców wyprzedza ją między innymi Abchazja, ze 150 tysiącami obywateli. Republika Górskiego Karabachu oraz Naddniestrze są dwoma innymi przykładami na terytorium byłego Związku Radzieckiego. Jeśli przesuniemy się na południe znajdziemy Turecką Republikę Północnego Cypru oraz palestyńskie terytoria Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy. W Somalii niepodległość ogłosił z kolei Somaliland. Można wymienić jeszcze wiele przykładów - łącznie państwa te są one domem dla około 40 milionów ludzi.
"Widmowe państwa" podsycają wojny, umożliwiają rozwój przestępczości i czynią słabe państwa jeszcze słabszymi. Republika Górskiego Karabachu jest uznawana przez Armenię i nieuznawana przez Azerbejdżan, co prowadzi do wyścigu zbrojeń wszystkich stron konfliktu. Niewyjaśniony status Północnego Cypru osłabia gospodarkę całego Cypru i pogarsza relacje Unii Europejskiej i Turcji, która wspiera Północny Cypr. Nawet w przypadku Somalilandu, który jest wyspą efektywnego zarządzania na morzu somalijskiej anarchii, nierozstrzygnięty status terytorium zniechęca przed udzielaniem mu pomocy i prowadzeniem inwestycji.
"Widmowe państwa" często powstają podczas wojny i są cały czas zagrożone przyszłymi atakami. W Gazie Hamas wciąż rozpoczyna i kończy wojnę z Izraelem, nawet wtedy gdy walczy z lokalną przestępczością i sprząta z ulic śmieci.
Publicyści uważają, że między przywódcami "widmowych państw", a legalnymi państwami dochodzić musi do konfliktów. Ich zdaniem przywódcy "widmowych państw" wskazują na prawo narodów do samostanowienia, podczas gdy państwa odczuwające zagrożenie ruchami niepodległościowymi mówią o nienaruszalności granic. Wobec tego liderzy "widmowych państw" chętnie szukają zwolenników swojej wizji w sąsiednich państwach. Tak było w przypadku Osetii Południowej, którą poparła Rosja i w przypadku Republiki Górskiego Karabachu, którą popiera Armenia.
Autorzy jako jedyny przykład wyjścia z tej trudnej sytuacji wskazują Tajwan - państwo, które mimo niepewnego statusu wciąż się rozwija. W latach 1949-1971 rząd w Tajwanie zasiadał na miejscu Chin w ONZ i był uznawany przez większość światowych rządów. Od lat 70-tych sytuacja uległa jednak zmianie i sprawa Tajwanu stała się powodem napięć między Chinami a Stanami Zjednoczonymi. Mimo to, w ciągu ostatnich czterdziestu lat, Tajwan stał się ekonomiczną siłą i przykładem tego jak zmienić rządy autorytarne na zgodne z modelem demokratycznym. Tajwańska gospodarka i strategiczne położenie wyspy pchnęły Stany Zjednoczone, Chiny i inne wielkie potęgi do obchodzenia jej nieuregulowanego prawnego statusu. Legalne, lecz nieuznawane, prawdziwe państwo, lecz nie niepodległe - Tajwan pokazał pozytywną moc tych dwuznaczności.
Podobne rozwiązania mogą działać także w innych miejscach. "Widmowe rządy" są często skorumpowane, podzielone przez lokalnych watażków i opierające się na wpływach ze sprzedaży narkotyków i innych nielegalnych substancji. Ale przejrzysty rząd, wolne wybory i pokojowa polityka zagraniczna mogą stać się dla nich życiową siłą, tak jak w przypadku całkowicie suwerennych państw. Jeśli "widmowe rządy" zachowują się dobrze, powinna istnieć droga do ich uznania przez główne światowe siły. Polityczne i ekonomiczne reformy mogą być prowadzone równolegle z dyskusją o suwerenności - piszą autorzy artykułu.
Jednak obecnie przez nacisk na prawo do terytorialnej integralności Stany Zjednoczone i inne państwa blokują szanse "widmowych państw" na stanie się odpowiedzialnymi graczami na światowej arenie. Tak długo jak "widmowe rządy" postrzegane będą jako separatyści lub sprzedawcy nielegalnych dóbr, tak długo międzynarodowa społeczność będzie miała małe szanse, by ich przywódcy stali się odpowiedzialni. Nie będą mieli oni bowiem powodów, by dbać o międzynarodowy porządek.
tch