Prezes Katowickiego Holdingu Węglowego Roman Łój przyznaje, że wie, iż kopalnie to trudny partner dla gmin, dlatego najważniejszy jest kompromis. "Nie ma podziału na +my-oni+. Jesteśmy tu razem i razem musimy sobie radzić z naszymi sprawami" - mówi Łój, którego spółka w I kwartale tego roku wydała na szkody górnicze 14,2 mln zł.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Choć jej nakłady na likwidację szkód rosną (76,4 mln w 2010 roku, prognozowane 99,8 mln zł w tym roku), płaci bez zająknięcia. Wydobywa bowiem najdroższy węgiel na świecie - koksowy.
Z kolei rzecznik KGHM Dariusz Wyrobski szacuje, że poziom szkodliwości zakładów jego spółki jest ponad dziesięć razy niższy od średniej kopalń węglowych. Miedziowy gigant co rok wydaje z tego tytułu 8,5 mln zł. Natomiast w ogóle nie ma tego problemu Bogdanka. "Taka nasza specyfika, wydobywamy pod niezurbanizowanym terenem" - wyjaśnia Tomasz Zięba, rzecznik spółki Lubelski Węgiel Bogdanka.
pap