"Le Nouvel Observateur" zastanawia się "dlaczego Władimir Putin, który wielokrotnie mówił, że obowiązki prezydenckie ciążyły mu i że pragnie +normalnego życia+, zdecydował się wrócić na Kreml", choć wskutek tego "świat może postrzegać go jako rosyjskiego (Hugo) Chaveza". "Z pewnością Putin uważa, że kierunek działań obrany przez jego byłego protegowanego (Miedwiediewa) jest sprzeczny z interesami jego (Putina) klanu i naraża otoczenie premiera na niebezpieczeństwo" - twierdzi tygodnik.
Według niego, Putin obawia się o lojalność obecnego prezydenta, gdyż ten "był najbardziej surowym krytykiem systemu władzy (a więc i jego twórcy)". "Miedwiediew nie szczędził najmocniejszych słów pod adresem korupcji zżerającej państwo i stagnacji >a la Breżniew<, która grozi cofnięciem Rosji do rzędu republiki bananowej" - kontynuuje "Le Nouvel Observateur". Tygodnik zwraca uwagę, że to właśnie obecny prezydent zakazał ministrom zasiadania w kierownictwach spółek, a także zaczął prowadzić zdecydowaną batalię przeciw korupcji, zwłaszcza w policji i armii, dwóch podporach reżimu. Według gazety, "zdawał się być nawet gotowy do ataku na najświętszą z nich - służby specjalne, czyli byłe KGB".
"Miedwiediew był w sposób oczywisty faworytem Zachodu. (Nicolas) Sarkozy i (Barack) Obama nie ukrywali, że pragnęli rozmawiać raczej z nim niż z rosyjskim >narodowym przywódcą<. Amerykański wiceprezydent Joe Biden nawet tego lata powiedział to Putinowi" - zauważa tygodnik. Dodaje także, że "Miedwiediew dokonał strategicznych wyborów dyplomatycznych, które zbliżyły dyplomację rosyjską do Zachodu", np. gdy Rosja nie skorzystała z prawa weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w czasie głosowania nad interwencją międzynarodowej koalicji pod wodzą NATO w Libii. Stanowisko rosyjskiego prezydenta w tej sprawie zostało bardzo źle przyjęte przez premiera.
"Aby położyć kres długiemu okresowi wahania, Putin chce dać do zrozumienia Rosjanom i światu, że jego klan będzie kierował państwem jeszcze bardzo długo" - podkreśla "Le Nouvel Observateur". W opinii tygodnika, sobotnia zapowiedź startu Putina w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, oznacza, że pozostanie on na Kremlu przez dwie kolejne kadencje - do 2024 roku.
pap