Niewolnictwo na obrzeżach Opus Dei?

Niewolnictwo na obrzeżach Opus Dei?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do francuskiej prokuratury wpłynęło pismo odnośnie poważnych nadużyć i wykorzystywania ludzi w organizacji, która ma bardzo bliskie powiązania ze słynnym Opus Dei. ACUT (Stowarzyszenie kultury uniwersyteckiej i technologii) podejrzewane jest o zmuszanie ludzi do podejmowania nielegalnej pracy za znikome wynagrodzenie.
Catherine Tissier, jedyna kobieta, która zdecydowała się mówić głośno o nadużyciach w ACUT, wstąpiła do Opus Dei gdy miała 16 lat. Na początku musiała zdeklarować swoje dążenie do „czystości, posłuszeństwa i ubóstwa", a następnie pracowała za darmo przez 13 lat w tzw. hotelach pracy. W ten sposób otrzymała status członka o nazwie „dodatkowe środki pieniężne”.

Rodolphe Bosselut, pełnomocnik oskarżającej Tissier, tłumaczy, że osoba określana jako „dodatkowe środki pieniężne" to na ogół kobieta, która jest przetrzymywana w surowych warunkach, pracuje nielegalnie, nie zna kontraktu pracy, ani nie podpisywała żadnych umów. Do tego nie może opuszczać hotelu pracy bez osoby towarzyszącej. Najczęściej nie otrzymuje wynagrodzenia lub dostaje minimalną płacę, nieproporcjonalną do godzin spędzonych w pracy.

Prokurator w Paryżu, Flavie Le Sueur, który wystąpił o 30 tysięcy euro grzywny dla ACUT, podkreśla, że organizacja pogwałciła wszelkie reguły prawa pracy. Status „dodatkowych środków pieniężnych" miały tylko kobiety zatrudnione w Opus Dei, które wykonywały prace domowe 7 dni w tygodniu, po 10 godzin dziennie. Wynagrodzenie, po wpłynięciu na konto bankowe pracownicy bardzo często było przelewane dalej. Wszystkie te operacje były wykonywane bez wiedzy zatrudnionej osoby.

Obrona ACUT stara się przekonać sąd paryski, że organizacja nie ma nic wspólnego z Opus Dei i że łączy ich jedynie „partnerstwo na rzecz aktywnej duchowości". Claire Bardon de Segonzac, dyrektorka Szkoły Hotelarstwa Dosnon, która naeży do ACUT, zapewnia, że w jej szkole nie ma mowy o żadnej konspiracyjnej pracy na rzecz Opus Dei. - Do naszej szkoły uczęszczały min. córka komisarza policji i córka dziennikarza Le Nouvel Observateur. Gdyby miały tu miejsce jakieś nielegalne procedury, dawno wyszłyby na jaw – zapewnia Bardon de Segonzac. Prokuratura uważa jednak, że źródło, z którego werbuje się niewolniczych pracowników do Opus Dei leży poza szkołą.

mk