Kemp przekonany jest, że to właśnie ją sportretował Leonardo da Vinci (1452-1519) i że rysunek stanowił integralną część książki, dopóki nie został z niej wyjęty. Wydana w Mediolanie w latach 90 XV w. Sforziada jest jednym ze skarbów działu starodruków Biblioteki Narodowej w Warszawie. - Twierdzenia, iż rysunek jest fałszerstwem, pastiszem lub kopią zaginionego dzieła Leonarda zostały skutecznie wyeliminowane - powiedział Kemp "Guardianowi".
Historyk zidentyfikował miejsce w książce, w którym oryginalnie znajdował się portret. Ekspertyzy potwierdziły, że portret wykonany jest na tym samym gatunku papieru (tzw. welinowym). Także zszycia, które trzymają księgę razem są w tym samym miejscu, co ślady zszyć na usuniętym z niej kolorowym rysunku przedstawiającym młodą kobietę z profilu.
- Papier welinowy (bardzo gładki i cienki, wysokiego gatunku wyprawiany na kształt cienkiego pergaminu - red.) otrzymywany jest w wyniku skomplikowanego procesu wyprawiania skóry cielaka, koźlęcia lub jagnięcia do pożądanej grubości. Nawet w jednej serii stron ich grubość może być różna. Grubość pergaminu, na którym wykonany jest rysunek, w pełni odpowiada reszcie księgi - wyjaśnił Kemp.
W 1998 r. dom aukcyjny Christie's sprzedał rysunek za 11,4 tys. funtów uznając go za niemiecki pastisz z XIX w. Rynkowa wartość dzieła po stwierdzeniu, że jego twórcą jest Leonardo da Vinci oceniana jest na ok. 100 mln funtów (ok. 500 mln zł.). "Guardian" nie pisze, w czyich rękach jest rysunek.
PAP