W ciągu ostatnich kilku tygodni w Azji beznamiętne obserwowanie problemów eurogrupy zamieniło się w przerażenie, że spowolnienie gospodarki europejskiej i kryzys zadłużeniowy strefy euro uruchomią serię poważnych problemów szeroko rozumianej gospodarki azjatyckiej.
Singapur i sąsiednie kraje Azji Południowo-Wschodniej są szczególnie podatne na kłopoty wynikające z zakłóceń w systemie finansowym, ponieważ znakomita część ich aktywności gospodarczej zależy od handlu międzynarodowego.
Kryzys w 2008 roku pokazał, że nie ma już czegoś takiego jak gospodarka oderwana od globalnego systemu. Azjatyckie banki przygotowują się na powtórkę z kryzysu, który wybuchł trzy lata temu - pisze FT.
Azji grożą dwie fale uderzeniowe: pierwsza to - tak jak w krajach Zachodnich - bezpośredni wynik spadku obrotów na międzynarodowych rynkach finansowych. Gdy rynki są tak bardzo nerwowe jak teraz, dystans geograficzny zdaje się nie mieć żadnego znaczenia - podkreśla autor komentarza. Azjatyccy eksporterzy narażeni są na utratę klientów, co tylko przyśpieszy jeszcze finansowe spowolnienie.
Po drugie zaś czynnikiem ryzyka mogą się okazać słabo regulowane instytucje finansowe, które wyspecjalizowały się w kredytowaniu firm z sektora nieruchomości, w którym może pęknąć "bańka spekulacyjna".
Co gorsza, w strefie euro wciąż jeszcze nie wiadomo, czy istnieje rozwiązanie problemów tego regionu i jego banków - zauważa na koniec Patrick Jenkins.pap