PKP chcą ukryć przed opinią publiczną nieprawidłowości wykryte przez Najwyższą Izbę Kontroli. Wsparł je sąd - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Prawnicy PKP wywalczyli przed warszawskim sądem cywilnym precedensowe postanowienie: na ich wniosek sąd zakazał NIK upowszechniania wyników kontroli w spółce, bo mogą one naruszyć dobre imię publicznego przewoźnika. - Jeżeli sąd wyższej instancji utrzyma postanowienie w mocy, to pełnomocnikom PKP należy się prawniczy Oscar. Bardzo istotnie ograniczy albo wręcz uniemożliwi to funkcję kontrolną państwa - komentuje radca prawny, były minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek. Według profesora Ryszarda Piotrowskiego, konstytucjonalisty, spór ostatecznie wygrają jednak prokuratoria i NIK. - Sąd cywilny nie miał prawa rozpatrywać tej sprawy. Raporty są związane z gwarantowaną konstytucją funkcją kontrolną Sejmu i procedurę ich powstawania i odwołania kształtuje ustawa o NIK - podkreśla.
NIK forsuje swoją interpretację postanowienia, według którego zakaz dotyczy jedynie zamieszczania informacji np. w Biuletynie Informacji Publicznej. - Do momentu uprawomocnienia nie podamy do publicznej wiadomości fragmentu wyników kontroli na temat ugody zawartej przez PKP ze spółką M. Ale nie możemy nie wykonać ustawowego obowiązku, jakim jest przesłanie informacji do Sejmu - podkreśla rzecznik NIK Paweł Biedziak.