Jak dodaje dziennik, Kadafi przewidział trafnie tylko koniec własnej legendy, nad którą pracował całe życie. Tak jak nieraz zapowiadał, nie poddał się ani nie wyemigrował, ale odszedł walcząc. Śmierć, niezależnie czy od kul powstańców, czy wystrzelonych ze śmigłowca NATO, nie tylko dla niego jest bardziej znaczącym zakończeniem niż pojmanie. Również zwycięzcy mogą poczuć ulgę, bo co mieliby zrobić z obalonym przywódcą – pyta "SZ".
Zemsta za pośrednictwem wymiaru sprawiedliwości nie spodobałaby się sojusznikom nowych libijskich władz, a jak podkreśla "SZ" obiektywny proces ciężko sobie w Libii wyobrazić, gdyż Kadafiego obciąża zbyt wiele krzywd. "Jest więcej historycznej sprawiedliwości w tym, że były oficer, który 42 lata temu zdobył władzę z bronią w ręku, zginął również od broni" - pisze gazeta.
Według "SZ", wraz z zakończeniem walki i wyeliminowaniem Kadafiego tymczasowa Narodowa Rada Libijska sama wyznaczyła sobie termin stworzenia regularnego rządu, a to nie będzie łatwe. Zbyt wiele różnych sił chce uczestniczyć w sprawowaniu władzy i czerpać korzyści z libijskich bogactw: tradycjonaliści i liberałowie, demokraci i islamiści, spekulanci i przywódcy plemienni. "Sukces wcale nie jest pewny" - uważa "SZ".
Oczekiwania mieszkańców Libii są bardzo duże – po latach rządów Kadafiego chcą oni wreszcie skorzystać z zasobów ropy, jakimi dysponuje ich kraj. Gazeta przestrzega jednak, że wkrótce mieszkańcy Libii zaczną porównywać to, jak było kiedyś, z tym, jak jest teraz, a ponieważ naprawienie szkód powstałych w wyniku walk np. w przemyśle naftowym może potrwać całe lata, nostalgia jest nieunikniona, a wszyscy zwolennicy byłego dyktatora nie zniknęli z dnia na dzień.
PAP