- Ryzyko takich transakcji jest bardzo wysokie - ostrzega Paweł Majtkowski z Expandera, który porównuje internetowe kantory do punktów kasowych, które pośredniczyły w opłacaniu rachunków. - Dopiero kiedy kilka z nich upadło, a klienci zostali z długami w gazowniach czy w wodociągach, zaczęto dyskutować o nadzorze nad tym rynkiem - przypomina Majtkowski.
Teraz problem może być o wiele większy, bo klienci mają do spłacenia wyższe rachunki niż za prąd czy telefon. Wymiana walut w sieci to coraz większa część rynku finansowego. A obroty największych kantorów internetowych sięgają nawet kilku milionów złotych dziennie.
Narodowy Bank Polski nadzoruje tradycyjne kantory i twierdzi, że nadzór nad tymi w sieci nie należy do jego kompetencji. Zainteresowanych tematem odsyła do wchodzącej dziś w życie ustawy o usługach płatniczych. A co na to Komisja Nadzoru Finansowego? - Ustawa wprowadza nadzór nad instytucjami płatniczymi i biurami usług płatniczych, a nadzór nad kantorami to obowiązek NBP - przekonuje Katarzyna Mazurkiewicz z biura prasowego KNF. Przedstawiciele resortu finansów dodają, że "w tym przypadku podmiot świadczący usługę wymiany walut nie wykonuje usługi płatniczej i ta działalność nie podlega reżimowi ustawy o usługach płatniczych".