Na początku interwencji - informuje "Washington Post" - sekretarz stanu zażegnała spór między Francją a Włochami grożący rozpadem koalicji. Premier Silvio Berlusconi protestował, kiedy 19 marca francuskie samoloty zaatakowały czołgi Kadafiego jadące do Bengazi jeszcze przed uzgodnionym terminem rozpoczęcia operacji NATO i groził, że zablokuje dostęp do włoskich baz lotniczych.
"Kampania lotnicza koalicji okazała się sukcesem polityki zagranicznej administracji prezydenta Obamy i jej najsłynniejszego członka gabinetu, sekretarz stanu Hillary Clinton" - pisze waszyngtoński dziennik podkreślając, że szefowa dyplomacji odegrała w tym najważniejszą rolę. "Z relacji przedstawicieli rządu USA i krajów sojuszniczych wyłania się obraz Clinton wykorzystującej swoją kombinację pragmatyzmu i wytrwałości, aby uśmierzać spory między partnerami z NATO, zapewnić kluczowe poparcie krajów arabskich i instruować powstańców (libijskich) na temat tego, jakie przesłanie powinni przekazać światu" - pisze gazeta.
PAP