Przestępcy działali przez prawie 14 lat. Dopiero przed tygodniem członkini gangu Beate Zschaepe sama zgłosiła się na policję. Wcześniej jej wspólnicy, Uwe Boehnhardt i Uwe Mundlos, popełnili samobójstwo, bojąc się schwytania po napadzie na bank.
W tym samym dniu w domu w Zwickau, gdzie mieszkało trio przestępców, wybuchła bomba. W ruinach policja znalazła broń, a także gotowe do wysłania płyty DVD z 15-minutowym filmem "Narodowosocjalistycznego Podziemia" (NSU) - podał w najnowszym wydaniu tygodnik "Der Spiegel". W nagraniu członkowie gangu oznajmili, że stanowią "narodową sieć towarzyszy, którym przyświeca zasada: czyny zamiast słów". "Dopóki nie dojdzie do zasadniczych zmian w polityce, prasie i w sferze wolności słowa, nasze działania będą kontynuowane" - brzmi przesłanie filmu NSU, które przytacza "Spiegel". Przestępcy wykorzystali postać Różowej Pantery, która odwiedza miejsca zbrodni, popełnionych przez gang. Na makabrycznym filmie z podkładem muzycznym z "Różowej Pantery" pokazano zwłoki ofiar z podpisem "oryginalne zdjęcia". Gang przyznał się też do zamachu bombowego w Kolonii z 2004 r., w którym ranne zostały 22 osoby, prawie wyłącznie Turcy. Płyty z filmem miały zostać wysłane do mediów i islamskich ośrodków kulturalnych
Członkini gangu Beate Zschaepe jak dotąd milczy na przesłuchaniach. Policja przyznała, że już pod koniec lat 90. obserwowano trójkę przestępców w związku z powiązaniami z neonazistowskim ugrupowaniem "Thueringer Heimatschutz". Władze badają, czy gang z Zwickau mógł być jedynie rdzeniem większej komórki terrorystycznej. W niedzielę potwierdzono, że w pobliżu Hanoweru zatrzymano 37-letniego mężczyznę, podejrzanego o przynależność do NSU.
Niemieckie media piszą o "Frakcji Brunatnej Armii", porównując ugrupowanie z lewacką Frakcją Czerwonej Armii (RAF), która w latach 70. rozpętała w zachodnich Niemczech krwawą kampanię terroru. "Wygląda na to, że faktycznie mamy do czynienia z nową formą skrajnie prawicowego terroryzmu" - powiedział w niedzielę szef MSW Hans-Peter Friedrich.
pap