Nie jest jasne, czy jest to lista celów grupy terrorystycznej czy też wymienia ona jedynie głównych przeciwników politycznych skrajnej prawicy. "To okropne uczucie - powiedział Montag "Spieglowi. - Gdy usłyszałem, że moje nazwisko jest na tej liście, byłem przerażony". Niemiecką opinią publiczną wstrząsnęło wykrycie w zeszłym tygodniu złożonej z dwóch mężczyzn i kobiety neonazistowskiej grupy terrorystycznej Narodowosocjalistyczne Podziemie, odpowiedzialnej za zamordowanie dziewięciu imigrantów i policjantki w latach 2000-2007. Poważne zarzuty formułowane są pod adresem kontrwywiadu, który nie wytropił przestępców, choć od dawna werbuje informatorów w szeregach skrajnej prawicy.
W środę ministerstwo spraw wewnętrznych regionu Dolna Saksonia i tamtejszy Urząd Ochrony Konstytucji przyznały się do popełnienia poważnego błędu w związku ze sprawą gangu neonazistów. Okazało się, że zatrzymany w niedzielę domniemany wspólnik grupy z Zwickau, 37-letni Holger G., już w 1999 r. był obserwowany przez trzy dni na prośbę kontrwywiadu z Turyngii. Wówczas został uznany za biernego zwolennika skrajnej prawicy. Informacji na jego temat nie zachowano.
Tymczasem w 2007 r. Holger G. udostępnił grupie z Zwickau swoje prawo jazdy oraz paszport na około cztery miesiące. Kilkakrotnie wynajmował dla nich wozy kempingowe. "Na usta cisną się pytania, dlaczego samo hasło >prawicowy terroryzm< nie uruchomiło dzwonków alarmowych" - powiedział minister spraw wewnętrznych Dolnej Saksonii Uwe Schuenemann.
W środę szef federalnego ministerstwa spraw wewnętrznych Niemiec Hans-Peter Friedrich zaproponował stworzenie centralnego rejestru niebezpiecznych neonazistów, aby poprawić współdziałanie służb kontrwywiadowczych w krajach związkowych i uniknąć błędów, jakie popełniono w przypadku neonazistowskiej grupy z Zwickau.
pap