Od stycznia do końca października Grecy i Włosi nabyli w Londynie nieruchomości za 406 mln funtów wobec 245 mln funtów w całym 2010 r. - ocenia agencja Knight Frank. Inwestorzy z obu państw eurostrefy wnieśli ponad 10 proc. ogółu zagranicznych inwestycji ulokowanych w londyńskich cegłach i zaprawie murarskiej, jak potocznie mówi się w Anglii o nieruchomościach. Jest to o 120 proc. więcej niż w ubiegłym roku.
Grecy i Włosi w ocenie gazety uciekają od kryzysu w eurostrefie i szukają miejsca, gdzie można bezpiecznie ulokować pieniądze. Domy i mieszkania kupują dla inwestycji albo po to, by mieć w Londynie swoją bazę. Nieruchomości w najlepszych dzielnicach Londynu (Kensington, Knightsbridge, Mayfair) w ostatnich trzech latach zyskiwały na wartości. W październiku 2011 r. w porównaniu z październikiem 2010 r. zwyżkowały o 11,4 proc., o wiele więcej niż w Nowym Jorku czy Hongkongu.
Ceny domów i mieszkań w Londynie rządzą się własnymi prawami i nie odzwierciedlają rzeczywistego stanu rynku nieruchomości w innych rejonach kraju. Jako inwestycję kupują je także Rosjanie, inwestorzy arabscy i inwestorzy instytucjonalni.
- Mamy do czynienia z ucieczką kapitału. Chodzi nie tyle o to, by mieć w Londynie dom, ile o to, by szybko wyciągnąć pieniądze z kraju (Grecji i Włoch) - powiedział gazecie Liam Bailey, szef działu analiz rynkowych w Knight Frank. Jak zauważył Noel de Keyzer z innej firmy, Savills Sloane Street, "popyt ze strony inwestorów włoskich poszybował w górę w ostatnich sześciu tygodniach". - Spodziewamy się, że napływ kapitału z Włoch na rynek nieruchomości w metropolii londyńskiej nasili się w miarę jak cała włoska gospodarka odczuje skutki terapii oddłużeniowej - powiedział Jamie Gunning z firmy EA Shaw.
PAP