"Na Węgrzech produkcja przemysłowa spadła do najniższego poziomu od sierpnia 2009 roku; Czechy zanotowały spadek produkcji w sektorze przemysłowym po raz pierwszy od dwóch lat, a w Polsce, dotychczas chwalonej za odporność (na kryzys - red.), po raz pierwszy od dwóch lat wskaźnik (PMI) dla sektora przemysłowego zbliża się do obszaru świadczącego o pogarszającej się kondycji gospodarki" - pisze "WSJ". Wskaźnik PMI dla Polski w listopadzie wyniósł 49,5 pkt w porównaniu z 51,7 pkt w październiku (spadek PMI poniżej poziomu 50 oznacza obawy o groźbę recesji - red.).
Jedyny wyjątek na tym tle stanowi Rosja, gdzie zwiększone wydatki rządowe przed wyborami parlamentarnymi 4 grudnia, jak i prognozy niezmiennie wysokich cen ropy naftowej przyczyniły się do wzrostu produkcji przemysłowej do poziomu najwyższego od marca - dodaje gazeta. Dziennik podkreśla jednak, że nie da się ignorować "coraz gorszej perspektywy dla gospodarek państw Europy Środkowej i Wschodniej, narażonych w dużym stopniu na skutki kryzysu w strefie euro".
Prognozy gospodarcze dla regionu zaczęli obniżać ekonomiści i organizacje międzynarodowe - wskazuje "WSJ". Jeden z największych banków inwestycyjnych Goldman Sachs przewiduje skurczenie się gospodarki Węgier o 0,5 proc., a dla Czech wzrost o 0,3 proc.
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) oraz Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR)podkreśliły w prognozach, że na spowolnienie lub recesję powinny przygotować się kraje nastawione na eksport. Z danych wynika, że na produkcję przemysłową krajów tego regionu wpływ miał znaczny spadek popytu w państwach eurolandu. Ponadto banki w wielu krajach postkomunistycznych są oddziałami zachodnich banków-matek, które mogą ograniczyć udzielanie kredytów m.in. w Polsce, ratując centrale w krajach macierzystych - wskazuje "WSJ".
Dziennik zastrzega jednak, że nie wszystkie informacje dla regionu Europy Środkowej i Wschodniej są pesymistyczne. Sytuacja gospodarcza Polski jest "wciąż lepsza niż w sąsiednich krajach, a stosunek eksportu do PKB na poziomie 35 proc. sprawia, że jej gospodarka w mniejszym stopniu jest narażona na skutki kryzysu niż mniejsze kraje takie jak Węgry", gdzie wskaźnik ten jest większy, a więc mniej korzystny w obecnej sytuacji (70 proc.) - dodaje "WSJ".
Mimo to ekonomiści ostrzegają, że region, jako całość, ucierpi na skutek odpływu inwestorów, którzy będą woleli lokować środki w bardziej obiecujących gospodarkach. "Inwestować w Europie Wschodniej, Azji czy Ameryce Łacińskiej? To oczywiste, że Europa Wschodnia znajdzie się na samym końcu listy" - pisze amerykański dziennik.
PAP