- Waszyngton przez lata naciskał Bagdad, by skończył z korupcją i zbudował reprezentatywne władze. Będzie musiał naciskać nadal - twierdzi gazeta.
Dziennik wypomina poprzedniemu prezydentowi USA George'owi W. Bushowi decyzję o inwazji "opartą na zmanipulowanych informacjach wywiadowczych". Koszty jego decyzji sprawiają, że amerykańscy politycy "przez pokolenia muszą uważnie analizować te błędy, i upewnić się, że nie zostaną powtórzone" - podkreśla "NYT".
Nowojorski dziennik zamieszcza też dwa osobne głosy poświęcone wojnie. Reidar Visser z Norweskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ocenia, że Amerykanie pozostawiają za sobą "niestabilny i podzielony kraj". Jego zdaniem, przyjęli oni błędną wizję Iraku, uznając, że przyszłe instytucje polityczne w tym kraju powinny "proporcjonalnie odzwierciedlać irackie grupy etniczno-religijne", bardziej niż "jedność narodową i umiarkowany islamizm".
- To, co wcześniej było związkiem Arabów i Kurdów, zamieniono na trójkąt sunnicko-szyicko-kurdyjski - pisze badacz o koncepcjach Amerykanów z okresu tuż przed rozpoczęciem wojny. Jego zdaniem, również administracja Obamy "skupiła się na tej trójcy". W ten sposób przyczyniła się do wzmocnienia napięć na tle wyznaniowym w miejsce ich osłabienia.
W drugim artykule były koordynator ds. odbudowy Iraku Kirk W. Johnson zarzuca Amerykanom, że odchodzą nie robiąc nic, by upewnić się, iż ochronili tych Irakijczyków, którzy dla nich pracowali i im pomagali. Przypomina, że radykalny lider szyicki Muktada as-Sadr nazwał takich ludzi wyrzutkami. "Kiedy Wielka Brytania kilka lat temu wycofała się z Iraku, 17 takich wyrzutków publicznie stracono, a ich ciała porzucono na ulicach Basry jako ostrzeżenie" - pisze Johnson.
- Irakijczycy, którzy pozostali wobec nas lojalni, w ciągu tygodni przekonają się, jak mało znaczą słowa Ameryki - uważa autor artykułu.