Podkreślił, że koordynacja działalności opozycyjnej między Polakami a Czechami nie była łatwa, przede wszystkim ze względu na brak możliwości bezpośrednich kontaktów. "Najważniejsze było porozumienie" - dodał. "Prawdą jest, że Czesi nigdy by nie wygrali, gdybyśmy my wcześniej nie wygrali w 1989 roku, ale trzeba powiedzieć też coś innego. Gdyby aksamitna rewolucja w Czechosłowacji nie wygrała i gdyby komunizm upadł tylko w Polsce, to my Polacy zostalibyśmy sami. I wtedy mogli by nas spacyfikować" - oświadczył.
"My zaczęliśmy, ale to dzięki Havlowi u naszego boku - przeciwko ciężkiemu reżimowi - przełom doprowadził do obalenia komunizmu i wybiliśmy zęby niedźwiedziowi w całym dawnym Układzie Warszawskim"- podkreślił Lech Wałęsa. Zapytany o to, jak porozumiewał się z tak wielkim intelektualistą, jak Vaclav Havel, były prezydent odparł: "Był odważnym człowiekiem pióra, ja przewodziłem robotnikami. Havel był teoretykiem i to doskonałym, nie był zaś wielkim organizatorem". "Walczył słowami i piórem osobiście za to płacąc. Ale był człowiekiem słowa, a jego słowa popychały innych do tego, by się zorganizować" - stwierdził. Wałęsa wyraził przekonanie, że bez sojuszu między robotnikami a intelektualistami nic nie zmieniłoby się w Europie Środkowej.
Na pytanie o to, jak groźna jest polityka premiera Rosji Władimira Putina i szefa węgierskiego rządu Viktora Orbana, odpowiedział: "Oddzieliłbym te dwie sprawy. Putin stara się zrealizować swoją centralistyczno-autorytarną receptę modernizacji. Orban zdaje się na demagogię. Nie sądzę, by Orban ze swymi ideami poszedł w dobrym kierunku". W opinii byłego polskiego prezydenta obecnie w Europie, stojącej przed wielkimi wyzwaniami, brakuje programów i struktur. "Potrzebni są wielcy teoretycy. Havel był jednym z nich. Jego słowa przekładały się na rzeczywistość. To niepowetowana strata" - ocenił.
pap