- To nie jest tak, że czynności skupiły się na obserwowaniu tego, jak samolot reaguje. Całe zachowanie samolotu było poddane kompleksowej analizie, włącznie z zapisami rejestratora parametrów lotu - dodaje Lasek. I tłumaczy, że żadna komisja lotnicza nie ma zwyczaju ujawniania wszystkich źródeł, a materiałem publicznym jest raport końcowy wraz z załącznikami.
W ocenie pilotów, z którymi rozmawiali dziennikarze gazety, weryfikacja eksperymentu przebazowanym do Mińska Mazowieckiego Tu-154M o numerze burtowym 102 jest konieczna. Zdaniem mec. Bartosza Kownackiego, pełnomocnika kilku rodzin poszkodowanych w katastrofie Tu-154M, prowadząca śledztwo smoleńskie wojskowa prokuratura jest obecnie jedyną instytucją, która może zebrać większość materiału dowodowego oraz przeprowadzić własne badania.
- Oczywiście, śledczy dysponują pracami komisji i one podlegają ocenie, ale prokuratura wszystkie czynności musi wykonać sama, tak aby były to dowody wykonywane na jej żądanie. Zresztą, mając do czynienia z tak dużymi rozbieżnościami, nie ma nad czym się zastanawiać - dodaje Kownacki.