"Jak wiadomo, europejska waluta choruje nie tylko z tego powodu, że członkowie strefy euro niesolidnie gospodarowali, albo wprost fałszowali statystyki. Nie udało się też znaleźć sposobu na ograniczenie ogromnych różnic w bilansach gospodarczych, czyli na zmniejszenie przepaści między poszczególnymi gospodarkami narodowymi. Dzięki euro, niskim odsetkom i własnym reformom Niemcom wiedzie się względnie dobrze, podczas gdy pewne kraje, które zawsze przestrzegały reguł budżetowych, jak Hiszpania, są w nadzwyczaj złej sytuacji" - zauważa dziennik.
Według komentatora gazety, ten stan da się zmienić tylko w drodze prawdziwej politycznej integracji, w tym wprowadzenia możliwości interwencji UE w narodowe budżety, politykę podatkową i socjalną. "A od tego UE jest jeszcze daleko. Teraz, zamiast starać się jakoś walczyć z tymi wspomnianymi przepaściami - poprzez zachęty fiskalne, inwestycje, inną politykę płacową czy europejski plan Marshalla - Berlin uparcie trzyma się tylko części prawdy: restrykcyjnych oszczędności. Dlatego przeforsowano pakt fiskalny, którego korzyści są sporne" - pisze "Sueddeutsche Zeitung". "Zbyt długo niemiecka opinia publiczna ślepo popierała swój rząd w czasie kryzysu, bo Niemcom dobrze się wiedzie. Najwyższy czas, by intensywnie i w sposób bardziej surowy niż do tej pory sprawdzić strategię (kanclerz) Angeli Merkel. Bo istnieje alternatywa" - ocenia bawarski dziennik.
Gazeta pisze również, że zamiast o pakcie fiskalnym szefowie państw i rządów na poniedziałkowym szczycie UE powinni raczej rozmawiać o sytuacji zagrożonej plajtą Grecji. Według komentatora "Sueddeutsche Zeitung", propozycja Berlina, by ustanowić "komisarza budżetu" dla Grecji z prawem wetowania większych wydatków państwa, była "politycznie niedorzeczna", zniszczyłaby zaufanie Greków do demokracji i byłaby "programem pomocowym dla ekstremistów wszelkiej maści".pap