Dyplomatów USA w Iraku będzie jednak mniej

Dyplomatów USA w Iraku będzie jednak mniej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niewiele ponad miesiąc od wycofania amerykańskich sił z Iraku USA zamierzają - wbrew wcześniejszym planom - zredukować o połowę personel ambasady w Bagdadzie. Decyzja ta odzwierciedla malejące znaczenie USA w tym kraju - ocenia "New York Times".
Jeszcze do niedawna Amerykanie byli gotowi płacić 6 mld dolarów rocznie za utrzymanie ogromnej ambasady w Bagdadzie i opłacanie jej personelu, by zachować wpływ na iracką politykę i doprowadzić do normalizacji stosunków między krajami - przypomina dziennik.

Tymczasem od wyjazdu z Iraku ostatnich amerykańskich oddziałów władze w Bagdadzie robią wszystko, by utrudnić placówce normalne funkcjonowanie: przedłużając rozpatrywanie wiz dla Amerykanów przez kancelarię premiera Nuriego al-Malikiego, wstrzymując konwoje z żywnością czy konfiskując komputery i dokumenty - wylicza "NYT".

Ogrom amerykańskiej ambasady, największej takiej placówki na świecie, oraz liczba zatrudnionych w niej osób (16 tysięcy, w tym dwa tysiące dyplomatów) podsycają obawy Irakijczyków, że USA tak naprawdę nie zakończyły zbrojnej interwencji w Iraku - dodaje dziennik.

Wśród komentatorów decyzja USA o redukcji obecności w Iraku budzi zdziwienie o tyle, że została podjęta tak późno - zauważa "NYT". "Coraz wyraźniej widać, że (amerykańska ambasada) ma o wiele za dużo personelu jak na zadania, które jest w stanie wykonywać w obecnej sytuacji" - uważa cytowany przez gazetę specjalista od Bliskiego Wschodu Kenneth Pollack z waszyngtońskiego think-tanku Brookings Institution.

Dziennik przytacza jednak opinię panującą wśród niektórych amerykańskich dyplomatów, że redukcja personelu może paradoksalnie zwiększyć wpływ USA na wydarzenia w Iraku, np. w roli mediatora w wewnętrznym konflikcie między irackimi politykami, który wybuchł po wyjeździe Amerykanów.

Ich zdaniem "zmniejszenie liczby krępych, wytatuowanych ochroniarzy - którzy dla wielu Irakijczyków stanowią oblicze USA i kojarzą się ze strasznymi aktami przemocy - mogłoby pomóc w budowaniu mostów między USA i Irakiem" - przypomina gazeta.

PAP