Lekarz z każdej wypisanej recepty się wytłumaczył, ale wszystkie jego uwagi zostały odrzucone. Jak powiedział „Codziennej", do gabinetu zgłaszały się bardzo schorowane osoby w podeszłym wieku, niejednokrotnie przywożone na wózkach inwalidzkich. Aby zaoszczędzić im kolejnych wizyt, przepisywał im recepty na leki zaordynowane przez lekarzy innych specjalności, kiedy kończyły się im opakowania. Brak leku mógł zagrozić ich życiu.
Sprawa trafiła do sądu i ciągnie się miesiącami. Przychodnia prowadzona przez Fundację Pomocy na rzecz Żołnierzy AK udziela miesięcznie ok. 1, 2 tys. porad. Pracuje tutaj 40 lekarzy różnych specjalności. Średnia wieku pacjenta wynosi 87 lat. Teraz przez biurokrację kombatanci mogą stracić swoją przychodnię – czytamy w „Gazecie Polskiej codziennie".