Brytyjska gazeta zwraca uwagę, że władze w Pekinie nie ograniczyły się do blokady strony internetowej Bloomberga, lecz zastosowały po publikacji artykułu także inne metody nacisku. Pracownicy agencji byli śledzeni, przedstawiciele chińskich banków odwoływali spotkania z Matthew Winklerem, redaktorem naczelnym Bloomberga, a lokalne banki inwestycyjne były sprawdzane, czy nie przekazują informacji agencji.
Zamieszczony w serwisie Bloomberga 29 czerwca materiał dotyczył wielomilionowych aktywów członków rodziny wiceprezydenta Xi Jinpinga. Według artykułu, wśród posiadanych przez rozgałęzioną rodzinę Xi aktywów są m.in. udziały w spółkach w łącznej wysokości 376 mln dolarów, 18-procentowy pośredni udział w zajmującej się eksploatacją metali ziem rzadkich spółce o rynkowej wartości 1,73 mld dolarów i wart 20,2 mln dolarów udział w spółce technologicznej. Dziennikarze agencji nie znaleźli żadnych dowodów na to, że cokolwiek ze wspomnianego majątku należy do samego Xi, jego żony czy też córki. Według Bloomberga właścicielami większości należących do rodziny Xi aktywów są jego starsza siostra Qi Qiaoqiao, jej mąż Deng Jiagui i ich córka. Nic również nie wskazuje na to, by wiceprezydent lub ktokolwiek z jego rodziny złamał prawo. Pomimo tego, materiał uznano za kłopotliwy dla Xi Jinpinga, stawiający pod znakiem zapytania jego wizerunek "urzędnika o czystych rękach" w kraju nękanym korupcją.
Oczekuje się, że pod koniec bieżącego roku Xi Jinping zastąpi Hu Jintao na stanowisku sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin, a wiosną 2013 roku przejmie od niego urząd prezydenta państwa.PAP