"Nie ma już PRL, runął ZSRR i mur berliński, a przed sądem w Sosnowcu od 35 lat toczy się sprawa o spadek" - pisze "Rzeczpospolita".
Chodzi o sprawę spadkową po Annie Baumert, która toczy się od 35 lat. "Finału nie widać. Zmarłych rodziców zastąpiły dzieci, do udziału w sprawie przystąpiły już wnuki, razem dwudziestu wnioskodawców i uczestników" - pisze dziennik.
"Proces rozpoczął się w 1977 r. O podział spadku po Annie Baumert ubiegało się początkowo dziesięć osób. Chodziło o trzy działki o łącznej powierzchni ok. 4 tys. mkw. oraz dwa budynki: kamienicę oraz przylegającą do niej oficynę zlokalizowane w Sosnowcu. A także o odszkodowanie za wyburzoną z powodu szkód górniczych kamienicę" - tłumaczy "Rzeczpospolita".
- Okres zawieszenia trwał łącznie ponad piętnaście lat. Przez ten czas sąd nie mógł w sprawie nic zrobić – wyjaśnia sędzia Anna Słysz-Marcinów.
ja, "Rzeczpospolita"
"Proces rozpoczął się w 1977 r. O podział spadku po Annie Baumert ubiegało się początkowo dziesięć osób. Chodziło o trzy działki o łącznej powierzchni ok. 4 tys. mkw. oraz dwa budynki: kamienicę oraz przylegającą do niej oficynę zlokalizowane w Sosnowcu. A także o odszkodowanie za wyburzoną z powodu szkód górniczych kamienicę" - tłumaczy "Rzeczpospolita".
- Okres zawieszenia trwał łącznie ponad piętnaście lat. Przez ten czas sąd nie mógł w sprawie nic zrobić – wyjaśnia sędzia Anna Słysz-Marcinów.
ja, "Rzeczpospolita"