Prokuratura nie chce ujawnić czy chor. Remigiusz Muś, który zmarł 27 października w niejasnych okolicznościach (śledczy podejrzewają samobójstwo) miał jeszcze brać udział w nowych czynnościach procesowych - wynika z informacji "Naszego Dziennika". Chor. Muś był technikiem pokładowym w załodze Jaka-40, który wylądował w Smoleńsku na kilkadziesiąt minut przed katastrofą Tu-154. Po wylądowaniu Muś kontaktował się z załogą Tu-154 przekazując jej informacje o pogodzie w Smoleńsku.
Postępowanie, które ma wyjaśnić okoliczności śmierci chor. Musia objęła specjalnym nadzorem Prokuratura Generalna. Prokuratura wojskowa prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej przyznaje, że Muś był ważnym świadkiem w sprawie. - Pan chorąży był przesłuchiwany kilkakrotnie przez prokuraturę. Wszystkie te zeznania stanowią dowód w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej i będą brane pod uwagę przez prokuratora prowadzącego przy ocenie materiału dowodowego - podkreśla przedstawiciel Naczelnej Prokuratury Wojskowej kpt. Marcin Maksjan.