Urząd skarbowy twierdzi, że osoby, które otrzymują od banku zwrot części pieniędzy za transakcje dokonywane za pomocą karty płatniczej (tzw. money-back, od 0,5 do 5 proc. wartości transakcji) powinny zapłacić podatek od uzyskanych w ten sposób dochodów. Banki mają w tej kwestii inne zdanie i nie zamierzają wysyłać swoim klientom PIT-ów. Tymczasem fiskus ostrzega, że za ukrycie dochodów z tego źródła grozi kara. O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza".
Według szacunków "GW" konta z usługą money-back ma w Polsce kilkaset tysięcy osób. Przedstawiciele banków tłumaczą, że według posiadanych przez nich opinii prawnych usługa money-back to tzw. sprzedaż premiowa, która jest zwolniona od podatku do wysokości 760 złotych. Tymczasem Ministerstwo Finansów przekonuje, że "przedmiotowy zwrot stanowi przychód z innych źródeł" co oznacza, że bank powinien wystawić klientowi PIT-8C. Banki jednak nie zamierzają tego robić.