Zaledwie 22 tys. osób zdecydowały się przystąpić w Czechach do drugiego filaru ubezpieczeń emerytalnych (odpowiednik polskich OFE) - odnotowuje "Gazeta Wyborcza". Reforma emerytalna przeprowadzona przez czeski rząd dała obywatelom prawo wyboru - po ukończeniu 35 lat mogli przystąpić do drugiego filara godząc się z uszczupleniem swojego wynagrodzenia brutto o 2 proc.
Czesi zdecydowali się na reformę systemu emerytalnego w 2011 roku. Powód był taki sam, jak w innych krajach regionu - eksperci zwrócili uwagę, że w pełni państwowy system emerytalny jest niemożliwy do utrzymania w warunkach starzejącego się społeczeństwa. Reforma przygotowana przez rząd zakładała więc, że przyszłe emerytury będą wypłacane w dwóch trzecich przez państwowego ubezpieczyciela, a w jednej trzeciej - przez fundusze emerytalne. Jednocześnie czeskie władze nie zdecydowały się na przymusowe zapisywanie ubezpieczonych do funduszy - tak jak to miało miejsce w Polsce. Czesi mogli sami zdecydować czy chcą przystąpić do drugiego filara systemu ubezpieczeń emerytalnych.
Jak się okazało większość Czechów nie zdecydowało się na takie rozwiązanie. Aby zachęcić obywateli, by zapisywali się do funduszy, na taki krok chce zdecydować się premier i połowa ministrów obecnego rządu. Rząd ostrzega też, że w 2050 roku emerytury wypłacane przez państwo zmniejszą się o połowę.
Jak się okazało większość Czechów nie zdecydowało się na takie rozwiązanie. Aby zachęcić obywateli, by zapisywali się do funduszy, na taki krok chce zdecydować się premier i połowa ministrów obecnego rządu. Rząd ostrzega też, że w 2050 roku emerytury wypłacane przez państwo zmniejszą się o połowę.