Yang Yongfu wydał 800 tysięcy dolarów wyremontował fragment Wielkiego Muru Chińskiego - i obecnie sprzedaje bilety turystom, którzy chcą zobaczyć zabytek. Dzięki pieniądzom od turystów spłaca kredyty zaciągnięte na renowację. Tymczasem państwo domaga się "zwrotu" Wielkiego Muru od Yongfu - władze podkreślają, że należy on do Chińskiej Republiki Ludowej. O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza".
Gdyby Yang Yongfu stracił prawo do komercyjnego wykorzystania fragmentu Wielkiego Muru Chińskiego nie miałby z czego spłacić 200 tys. dolarów (taka część kredytu wziętego na renowację zabytku nie została jeszcze spłacona). Chińczyk zaczął odnawiać liczący 800-metrów, kompletnie zrujnowany fragment Wielkiego Muru w 2000 roku. Tłumaczy, że traktował rekonstrukcję jako inwestycję licząc na wpływy od turystów. Poza tym... odpowiedział na apel władz, które w latach 90-tych zwrócili się do mieszkańców o pomoc w ocaleniu zabytku.
Wielki Mur to największa budowla wzniesiona kiedykolwiek przez człowieka. Co ciekawe Chiny uznały go za zabytek dopiero w... 2006 roku. Do tego czasu fragmenty Wielkiego Muru można było bezkarnie rozbierać. W efekcie obecnie istnieje już tylko połowa oryginalnej budowli, w dodatku ocalałe fragmenty Muru są w większości bardzo zniszczone. Państwo nie kwapi się do renowacji Wielkiego Muru ponieważ koszt takiego przedsięwzięcia trzeba byłoby liczyć w miliardach dolarów.
Wielki Mur to największa budowla wzniesiona kiedykolwiek przez człowieka. Co ciekawe Chiny uznały go za zabytek dopiero w... 2006 roku. Do tego czasu fragmenty Wielkiego Muru można było bezkarnie rozbierać. W efekcie obecnie istnieje już tylko połowa oryginalnej budowli, w dodatku ocalałe fragmenty Muru są w większości bardzo zniszczone. Państwo nie kwapi się do renowacji Wielkiego Muru ponieważ koszt takiego przedsięwzięcia trzeba byłoby liczyć w miliardach dolarów.