- Chcą ukryć przesłuchanie, bo wiedzą, że przegrają starcie publiczne - w ten sposób Zbigniew Ziobro komentuje fakt, że jego przesłuchanie przed komisją odpowiedzialności konstytucyjnej ma mieć charakter niejawny. Lider Solidarnej Polski chce, by było ono otwarte dla mediów, dzięki czemu mógłby on publicznie przedstawić "dowody na to, że Barbara Blida była uwikłana w korupcję". O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza".
Ziobro miał stanąć 23 lipca przed komisją odpowiedzialności konstytucyjnej w związku z postępowaniem przygotowawczym rozpoczętym po złożeniu wniosku o postawienie Ziobry i Jarosława Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu. Wniosek dotyczy naruszenia konstytucji m.in. w związku ze sprawą Barbary Blidy - byłej minister i posłanki SLD, która popełniła samobójstwo w czasie próby zatrzymania jej przez ABW.
Zmiany w prawie zakładające, że postępowanie przed komisją odpowiedzialności konstytucyjnej będzie niejawne, przyjął poprzedni Sejm 400 głosami "za" przy 407 głosujących. Pomysłodawcom takiego rozwiązania chodziło o ujednolicenie procedury odpowiadania przed Trybunałem Stanu. - Czy ktoś widział, żeby śledztwo prowadzić publicznie? Jeśli pan Ziobro twierdzi, że jest to sąd kapturowy, to dlaczego jako prokurator generalny nie żądał, żeby każdy złodziej miał jawne dla publiczności śledztwo? - podkreśla Jan Widacki, jeden z autorów zmian w regulaminie komisji odpowiedzialności konstytucyjnej.
Zmiany w prawie zakładające, że postępowanie przed komisją odpowiedzialności konstytucyjnej będzie niejawne, przyjął poprzedni Sejm 400 głosami "za" przy 407 głosujących. Pomysłodawcom takiego rozwiązania chodziło o ujednolicenie procedury odpowiadania przed Trybunałem Stanu. - Czy ktoś widział, żeby śledztwo prowadzić publicznie? Jeśli pan Ziobro twierdzi, że jest to sąd kapturowy, to dlaczego jako prokurator generalny nie żądał, żeby każdy złodziej miał jawne dla publiczności śledztwo? - podkreśla Jan Widacki, jeden z autorów zmian w regulaminie komisji odpowiedzialności konstytucyjnej.