Nielegalni imigranci znikają z moskiewskich ulic. Na chwilę

Nielegalni imigranci znikają z moskiewskich ulic. Na chwilę

Dodano:   /  Zmieniono: 
5 tys. nielegalnych imigrantów zatrzymała w ciągu ostatniego tygodnia moskiewska policja. Zdaniem niezależnej radnej akcja policji to "pokazówka przed wrześniowymi wyborami mera miasta". - Urzędnicy w stolicy zarabiają krocie na emigrantach i nie zrezygnują z tego - dodaje Jelena Tkacz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Moskiewska policja prowadzi akcję pod hasłem "dekryminalizacji rynków" - w efekcie handel na moskiewskich bazarach zamiera, ponieważ policjanci zatrzymują każdego, kto nie ma przy sobie dokumentów - zarówno sprzedających, jak i kupujących. Na wschodzie Moskwy powstał tymczasowy obóz dla osób, które zostaną złapane na nielegalnym pobycie w stolicy Rosji. Trafiło do niego już ok. 500 osób - w większości Wietnamczyków.

Jednak zdaniem Jeleny Tkacz, radnej moskiewskiej dzielnicy Presnia, akcja policji ma charakter wyłącznie pokazowy. - Emigranci, legalni czy nie, to w Moskwie ogromny biznes karmiący urzędników i policjantów. W mieście co najmniej 100 tys. przybyszy z Azji Środkowej pracuje jako dozorcy i sprzątaczki. Z każdego z nich funkcjonariusze mundurowi i cywilni mają ponad 10 tys. rubli (około 1 tys. zł) miesięcznie. Emigranci dozorcy lokują w piwnicach i na strychach domów, w których pracują, swoich krewnych. A to oni właśnie pracują na rynkach. Każdy taki dziki lokator miesięcznie płaci 3 tys. rubli (ok. 300 zł) policji i urzędnikom za to, że "nie zauważają", iż się nielegalnie wprowadził - wyjaśnia.