Eurodeputowany PJN Marek Migalski ma złożyć w sądzie pozew przeciwko szefowi MSZ Radosławowi Sikorskiemu, który na Twitterze zarzucił Migalskiemu kłamstwo.
Migalski domaga się od Sikorskiego przeprosin i wpłaty 5 tys. zł na rzecz fundacji Białoruski Dom w Warszawie. Sprawa dotyczy jednego z twitterowych wpisów Sikorskiego. Szef MSZ w czasie dyskusji na portalu społecznościowym z Migalskim, odnosząc się do zarzutów eurodeputowanego, który twierdzi, iż MSZ ujawniło nazwiska kilkudziesięciu opozycjonistów białoruskich, którym dano diety za udział w konferencjach (przez co pozwoliło na to, by na Białorusi zarzucono im zdradę państwa), napisał: "Kłamie Pan. Nikt za udział w tych jawnych konferencjach, przy udziale mediów, nie był represjonowany".
Migalski zdecydował się na pozew, ponieważ w żadnej z wypowiedzi nie stwierdził, iż któryś z Białorusinów był represjonowany za udział w konferencjach organizowanych w Polsce, nie pisał też o otwartych konferencjach z udziałem białoruskich opozycjonistów. - W poniedziałek wysłałem do szefa MSZ e-mail z wezwaniem przedprocesowym, w którym domagałem się opublikowania na Twitterze przeprosin za zarzucanie mi kłamstwa - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Migalski, który dodaje, że w ciągu 48 godzin MSZ nie odpowiedziało na jego propozycję. - Pozostała mi droga sądowa - podsumowuje europoseł.
Migalski zdecydował się na pozew, ponieważ w żadnej z wypowiedzi nie stwierdził, iż któryś z Białorusinów był represjonowany za udział w konferencjach organizowanych w Polsce, nie pisał też o otwartych konferencjach z udziałem białoruskich opozycjonistów. - W poniedziałek wysłałem do szefa MSZ e-mail z wezwaniem przedprocesowym, w którym domagałem się opublikowania na Twitterze przeprosin za zarzucanie mi kłamstwa - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Migalski, który dodaje, że w ciągu 48 godzin MSZ nie odpowiedziało na jego propozycję. - Pozostała mi droga sądowa - podsumowuje europoseł.