Wojciech Lenk, były szef policji w Radomsku, pomówiony przez przestępców przesiedział - jak się okazało niesłusznie - rok w areszcie. Sąd przyznał mu za to 256 tysięcy złotych odszkodowania (plus odsetki). Zdaniem Lenka to zbyt mało - ale Sąd Najwyższy oddalił kasację w tej sprawie, co oznacza, że wyrok jest prawomocny - informuje "Gazeta Wyborcza".
Sprawa Lenka ciągnie się od 2002 roku. Wówczas to policjanta z 24-letnim stażem zatrzymano na Okęciu po powrocie przez niego z wakacji. Komendantowi zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej - zarzuty postawiono na podstawie zeznań przestępców. Ostatecznie Lenk został uniewinniony w... 2011 roku. Do policji już nie wrócił - obecnie pobiera 1,8 tys. zł emerytury.
Mężczyzna wystąpił o odszkodowanie za niesłuszny areszt - domagał się miliona złotych. Sąd I instancji przyznał mu jednak tylko 52 tys. złotych. Sąd apelacyjny podwyższył tę kwotę do 256 tys. złotych. Lenk przekonuje jednak, że to wciąż za mało i podkreśla, że przez niesłuszne aresztowanie i złamanie policyjnej kariery wpadł w długi. - Nie chce okraść państwa - podkreśla.
Sąd Najwyższy oddalił kasację od wyroku przyznającego policjantowi odszkodowanie w wysokości 256 tys. zł z przyczyn formalnych, co oznacza, że decyzja w tej sprawie jest ostateczna.
Mężczyzna wystąpił o odszkodowanie za niesłuszny areszt - domagał się miliona złotych. Sąd I instancji przyznał mu jednak tylko 52 tys. złotych. Sąd apelacyjny podwyższył tę kwotę do 256 tys. złotych. Lenk przekonuje jednak, że to wciąż za mało i podkreśla, że przez niesłuszne aresztowanie i złamanie policyjnej kariery wpadł w długi. - Nie chce okraść państwa - podkreśla.
Sąd Najwyższy oddalił kasację od wyroku przyznającego policjantowi odszkodowanie w wysokości 256 tys. zł z przyczyn formalnych, co oznacza, że decyzja w tej sprawie jest ostateczna.