W Portugalii wielu więźniów, którzy mogliby starać się o warunkowe zwolnienie, rezygnuje z tej możliwości - w czasach kryzysu wolą pozostać w zakładzie karnym, gdzie mają zagwarantowane wyżywienie i dach nad głową - pisze "Gazeta Wyborcza" cytując wypowiedź szefa związku zawodowego portugalskich sędziów Jose Mouraza Lopesa.
Lopes podkreśla, że w przeszłości nie zdarzało się, by więzień, mogący szybciej opuścić więzienie, nie korzystał z szansy na warunkowe zwolnienie. Jednak dziś, w związku z kryzysem ekonomicznym trapiącym Portugalię, niektórzy sprawcy drobnych przestępstw wolą pobyt w więzieniu od walki o pracę na wolności.
Potwierdzają to przedstawiciele pomagającej więźniom organizacji O Companheiro. Tłumaczą oni, że wielu więźniów, odbywających karę w systemie półotwartym (w dzień wychodzą na wolność, do celi muszą wrócić na noc) nie są zainteresowani warunkowym zwolnieniem z więzienia, bo w takiej sytuacji straciliby dach nad głową. Są również osoby, które celowo popełniają drobne przestępstwa, by trafić do więzienia i móc liczyć na darmowe wyżywienie oraz miejsce do spania. Na taki desperacki krok zdecydował się m.in. rencista Carlos Garcia da Mata z Algarve, który stłukł w nocy witrynę sklepową i spokojnie poczekał na policję.
Potwierdzają to przedstawiciele pomagającej więźniom organizacji O Companheiro. Tłumaczą oni, że wielu więźniów, odbywających karę w systemie półotwartym (w dzień wychodzą na wolność, do celi muszą wrócić na noc) nie są zainteresowani warunkowym zwolnieniem z więzienia, bo w takiej sytuacji straciliby dach nad głową. Są również osoby, które celowo popełniają drobne przestępstwa, by trafić do więzienia i móc liczyć na darmowe wyżywienie oraz miejsce do spania. Na taki desperacki krok zdecydował się m.in. rencista Carlos Garcia da Mata z Algarve, który stłukł w nocy witrynę sklepową i spokojnie poczekał na policję.