- Kot powinien być łowny, a polityk mowny - w ten sposób lider PSL Janusz Piechociński w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" odpowiada na zarzuty Stanisława Żelichowskiego, który przypomina iż poprzedni lider Stronnictwa, Waldemar Pawlak, mówił niewiele, za to Piechociński "wygłasza monologi".
Piechociński mówiąc o Żelichowskim poradził posłowi PSL, by ten "wykazywał większą aktywność" w programie "Siódmy dzień tygodnia" w Radiu Zet. - Często milcząc, słabo broni swoich i naszych racji - podkreśla lider Stronnictwa. Dodaje przy tym, że "dziękuje Stanisławowi za to, że ten mówi co myśli". - Potwierdza to demokratyczny charakter Stronnictwa - podsumowuje.
Piechociński zapewnia też, że PSL-owi nie grozi to, że partia - po raz pierwszy od 1989 roku - nie wejdzie do Sejmu po wyborach w 2015 roku. - Nasze sondaże są zaniżone, bo nasi wyborcy nie przywiązują się do szyldu partyjnego, tylko głosują na swojaka. I dlatego w sondażach źle wypadamy, bo tam o konkretne nazwiska nikt nie pyta. W wyborach samorządowych w 2010 r. PSL miał 16 proc. - przypomina Piechociński.
Piechociński zapewnia też, że PSL-owi nie grozi to, że partia - po raz pierwszy od 1989 roku - nie wejdzie do Sejmu po wyborach w 2015 roku. - Nasze sondaże są zaniżone, bo nasi wyborcy nie przywiązują się do szyldu partyjnego, tylko głosują na swojaka. I dlatego w sondażach źle wypadamy, bo tam o konkretne nazwiska nikt nie pyta. W wyborach samorządowych w 2010 r. PSL miał 16 proc. - przypomina Piechociński.