Firma Google monitoruje wszystkie zdjęcia, które internauci umieszczają w serwisach należących do tego amerykańskiego giganta internetowego. Naruszanie prywatności internautów ma na celu wyszukiwanie osób, które wrzucają do sieci zdjęcia mające charakter dziecięcej pornografii - informuje "Gazeta Wyborcza".
"Gazeta Wyborcza" opisuje przypadek 40-letniego Raula Gonzaleza z USA, który jest oskarżony o posiadanie dziecięcej pornografii właśnie dzięki informacjom przekazanym organom ścigania przez Google'a. Mężczyzna wrzucił do swojego albumu w prowadzonym przez Google serwisie Picasa dwa zdjęcia o charakterze pedofilskim. Google natychmiast poinformowało o tym odpowiednie instytucje państwowe. Jak się okazało mężczyzna miał w domu 3 tys. zdjęć z dziecięcą pornografią. Okazało się również, że 40-latek molestował 9-letnią dziewczynkę (mężczyzna przyznał się do winy).