Tajniacy, którzy razili prądem anarchistów na wykładzie o gender w Poznianiu mogli przekroczyć swoje uprawnienia - donosi "Gazeta Wyborcza"
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", choć policjanci od kilku miesięcy mają na wyposażeniu paralizatory, nie mogą ich używać funkcjonariusze w cywilu. Zdaniem Adama Bodnara z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, tajniacy, którzy razili paralizatorami anarchistów przerywających wykład o gender ks. Bortkiewicza mogli przekroczyć swoje uprawnienia. Sprawy nie komentuje biuro prasowe Komendy Głównej Policji w Poznaniu.
- Rektor spodziewał się zakłócenia wykładu, dlatego poprosił policję o jego zabezpieczenie. Wiedział, że będą tajniacy. Wyraził też zgodę na interwencję, jeśli będzie konieczna - mówi "Gazecie Wyborczej" rzeczniczka uczelni, na której zorganizowano kontrowersyjny wykład. Pytana, czy interwencja była konieczna odmówiła komentarza.
Anarchistów krytykuje za to stanowczo były polityk PiS Marcin Libicki, który zjawił się na wykładzie. - To bolszewo-faszyści. Sprawiali wrażenie niezbyt przytomnych. Nie wiem, czy to kwestia narkotyków, ale zaczęli coś wykrzykiwać, ubrani byli wyzywająco. To robiło na mnie jak najgorsze wrażenie - mówi Libicki "Gazecie Wyborczej".
- Rektor spodziewał się zakłócenia wykładu, dlatego poprosił policję o jego zabezpieczenie. Wiedział, że będą tajniacy. Wyraził też zgodę na interwencję, jeśli będzie konieczna - mówi "Gazecie Wyborczej" rzeczniczka uczelni, na której zorganizowano kontrowersyjny wykład. Pytana, czy interwencja była konieczna odmówiła komentarza.
Anarchistów krytykuje za to stanowczo były polityk PiS Marcin Libicki, który zjawił się na wykładzie. - To bolszewo-faszyści. Sprawiali wrażenie niezbyt przytomnych. Nie wiem, czy to kwestia narkotyków, ale zaczęli coś wykrzykiwać, ubrani byli wyzywająco. To robiło na mnie jak najgorsze wrażenie - mówi Libicki "Gazecie Wyborczej".