Policja ma kłopot z karaniem mandatami uczestników ulicznych wyścigów - pisze"Rzeczpospolita".
Przy autostradzie A2 w Brwinowie policja zrobiła kiedyś dwie duże obławy. W pierwszej ponad 20-osobowa ekipa policyjna spisała ponad 100 osób, sprawdziła 69 samochodów i zatrzymała pięć dowodów rejestracyjnych. Kolejna zebrała większe żniwo: dziewięć odebranych dowodów, 18 mandatów, chociaż policja sprawdziła „tylko" 62 samochody.
Jak pisze "Rzeczpospolita" policja ma niewielkie szanse, by wygrać walkę z nocnymi wyścigami. Oprócz zabierania dowodów rejestracyjnych i nakładania mandatów za np. brak gaśnicy albo przepalone światła tak naprawdę niewiele może.
– Nie możemy zabronić, aby miłośnicy czterech kółek się spotykali w jakimś miejscu, rozmawiali, prezentowali swoje auta – tłumaczą policjanci.
ja, "Rzeczpospolita"
Jak pisze "Rzeczpospolita" policja ma niewielkie szanse, by wygrać walkę z nocnymi wyścigami. Oprócz zabierania dowodów rejestracyjnych i nakładania mandatów za np. brak gaśnicy albo przepalone światła tak naprawdę niewiele może.
– Nie możemy zabronić, aby miłośnicy czterech kółek się spotykali w jakimś miejscu, rozmawiali, prezentowali swoje auta – tłumaczą policjanci.
ja, "Rzeczpospolita"