Wiedziałeś o czymś takim, jak uczelniane komisje dyscyplinarne dla studentów? Ściąganie na egzaminach, fałszowanie podpisów w indeksie, plagiaty prac zaliczeniowych i bójki w akademikach - oto sprawy, którymi najczęściej się zajmowały w ubiegłym roku.
Zaczyna się od wniosku uczelni, a raczej - jej rzecznika dyscyplinarnego. Na tej podstawie komisja może zacząć postępowanie, wcześniej jednak przeprowadzając "postępowanie wyjaśniające". Komisja może wymierzyć karę: upomnienia, nagany, nagany z ostrzeżeniem, zawieszenia w określonych prawach studenta na czas do jednego roku, aż po wydalenie z uczelni.
Mimo, iż zarzuty wobec studentów zdarzają się tożsame z zarzutami przestępstwa, nie zawsze stają oni przed komisją dyscyplinarną. Takie "procesy" ciągną się miesiącami, a koniec końców - komisja nie jest sądem.
- Uczelnie są od kształcenia, a od karania są sądy. Jeśli student popełni przestępstwo, rektor i tak powinien zawiadomić organy ścigania - twierdzi Marcin Chałupka, eksperta prawa o szkolnictwie wyższym.
DK
Mimo, iż zarzuty wobec studentów zdarzają się tożsame z zarzutami przestępstwa, nie zawsze stają oni przed komisją dyscyplinarną. Takie "procesy" ciągną się miesiącami, a koniec końców - komisja nie jest sądem.
- Uczelnie są od kształcenia, a od karania są sądy. Jeśli student popełni przestępstwo, rektor i tak powinien zawiadomić organy ścigania - twierdzi Marcin Chałupka, eksperta prawa o szkolnictwie wyższym.
DK