Podczas prac archeologicznych prowadzonych przez ekipę Instytutu Pamięci Narodowej pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka mających na celu ekshumację ofiar komunistycznego reżimu pochowanych na warszawskim cmentarzu przy ulicy Wałbrzyskiej 10 lipca pojawiła się prokuratura i policja, która przejęła kontrolę nad podniesionymi kośćmi. „Nasz Dziennik” starał się ustalić dlaczego do tego doszło.
10 lipca po południu już po zakończeniu prac porządkowych na cmentarzu prokurator w asyście policji przejął wydobyte z ziemi szczątki. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci czterech niezidentyfikowanych osób. Informację tę potwierdziła wczoraj pełniąca obowiązki rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Calów-Jaszew-ska, a także Krzysztof Persak z Biura Prezesa IPN.
Biuro prezesa Instytutu relacjonuje, że już 2 lipca prof. Krzysztof Szwagrzyk poinformował pisemnie jego zastępcę o odnalezieniu podczas prac na cmentarzu ludzkich szczątków, prosząc jednocześnie o powiadomienie o tym fakcie prokuratora IPN. Tego samego dnia zastępca prezesa IPN Agnieszka Rudzińska przekazała tę informację dyrektorowi Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, prosząc jednocześnie o podjęcie stosownych działań. Jak się okazało, zarówno wiceprezes, jak również prokurator Dariusz Gabrel, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i zastępca prokuratora generalnego, oraz prokurator Marcin Gołębiewicz, naczelnik Oddziałowej Komisji w Warszawie, wizytowali teren badań ekipy archeologów i rozmawiali na miejscu z prof. Szwagrzykiem.
– Oni wiedzieli o prowadzonych pracach, mieli wszystkie dokumenty potrzebne do ich przeprowadzenia. Prokurator Marcin Gołębiewicz był na cmentarzu także na początku tego tygodnia, dlatego gdy w czwartek po południu, kiedy już sprzątaliśmy, pojawili się policjanci, którzy wylegitymowali profesora Szwagrzyka i zaczęli go przesłuchiwać na okoliczność jakiegoś śledztwa, byliśmy zaskoczeni – relacjonuje Beata Sławińska, wolontariuszka, która brała udział w pracach na nekropolii.
11 lipca prokuratura przekazała komunikat w tej sprawie, tłumacząc, że w czwartek w godzinach popołudniowych otrzymała zawiadomienie dyrektora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, z którego wynikało, że na cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej w Warszawie, w ramach prowadzenia prac archeologiczno-sondażowych przez Instytut Pamięci Narodowej, realizowanych w związku z projektem badawczym „Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego w latach 1944-1956”, ujawniono szkielety czterech osób. Wszystkie znajdowały się poza oficjalnie utworzonymi grobami, co do których „zachodzi uzasadnione podejrzenie przestępnego spowodowania śmierci”. Uznano, że skoro w toku prac archeologicznych nie ustalono tożsamości ofiar ani nie określono czasu i okoliczności ich zgonu, to organem właściwym do prowadzenia sprawy jest miejscowa prokuratura.
Z komunikatu IPN wynika, że po zapoznaniu się na miejscu przez prokuratorów Instytutu ze stanem prac archeologiczno-sondażowych Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu stwierdziła, że na obecnym etapie „brak jest wystarczających przesłanek do podjęcia czynności przez pion śledczy IPN”. Dlatego o fakcie odnalezienia podczas prac archeologicznych na cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej szczątków ludzkich poinformowano miejscową prokuraturę. Profesor Krzysztof Szwagrzyk wyjaśniał jeszcze tego samego dnia, że w pracach, które nadzoruje, nie ma absolutnie żadnych uchybień, a on sam nie zna okoliczności, ze względu na które policja zainterweniowała.
– Nigdy wcześniej się tak nie zdarzyło – powiedział prof. Szwagrzyk. Działania ekipy IPN prowadzone są na mocy porozumienia podpisanego w 2011 r. przez IPN, Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Ministerstwo Sprawiedliwości.
– W przypadku Łączki nie byliśmy informowani o ujawnianiu szczątków, natomiast w przypadku Służewa zostałem osobiście poinformowany przez zastępująca prezesa IPN panią Agnieszkę Rudzińską wraz z notatką sporządzoną przez pana Szwagrzyka o ich odnalezieniu w zakresie prac sondażowo-badawczych. Ten materiał wpłynął do mnie z prośbą o zastosowanie odpowiednich działań. Takimi działaniami w sytuacji odnalezienia szczątków jest skierowanie sprawy do prokuratury powszechnej – wyjaśnił prokurator Gabrel, który prowadzi śledztwo.
Biuro prezesa Instytutu relacjonuje, że już 2 lipca prof. Krzysztof Szwagrzyk poinformował pisemnie jego zastępcę o odnalezieniu podczas prac na cmentarzu ludzkich szczątków, prosząc jednocześnie o powiadomienie o tym fakcie prokuratora IPN. Tego samego dnia zastępca prezesa IPN Agnieszka Rudzińska przekazała tę informację dyrektorowi Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, prosząc jednocześnie o podjęcie stosownych działań. Jak się okazało, zarówno wiceprezes, jak również prokurator Dariusz Gabrel, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i zastępca prokuratora generalnego, oraz prokurator Marcin Gołębiewicz, naczelnik Oddziałowej Komisji w Warszawie, wizytowali teren badań ekipy archeologów i rozmawiali na miejscu z prof. Szwagrzykiem.
– Oni wiedzieli o prowadzonych pracach, mieli wszystkie dokumenty potrzebne do ich przeprowadzenia. Prokurator Marcin Gołębiewicz był na cmentarzu także na początku tego tygodnia, dlatego gdy w czwartek po południu, kiedy już sprzątaliśmy, pojawili się policjanci, którzy wylegitymowali profesora Szwagrzyka i zaczęli go przesłuchiwać na okoliczność jakiegoś śledztwa, byliśmy zaskoczeni – relacjonuje Beata Sławińska, wolontariuszka, która brała udział w pracach na nekropolii.
11 lipca prokuratura przekazała komunikat w tej sprawie, tłumacząc, że w czwartek w godzinach popołudniowych otrzymała zawiadomienie dyrektora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, z którego wynikało, że na cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej w Warszawie, w ramach prowadzenia prac archeologiczno-sondażowych przez Instytut Pamięci Narodowej, realizowanych w związku z projektem badawczym „Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego w latach 1944-1956”, ujawniono szkielety czterech osób. Wszystkie znajdowały się poza oficjalnie utworzonymi grobami, co do których „zachodzi uzasadnione podejrzenie przestępnego spowodowania śmierci”. Uznano, że skoro w toku prac archeologicznych nie ustalono tożsamości ofiar ani nie określono czasu i okoliczności ich zgonu, to organem właściwym do prowadzenia sprawy jest miejscowa prokuratura.
Z komunikatu IPN wynika, że po zapoznaniu się na miejscu przez prokuratorów Instytutu ze stanem prac archeologiczno-sondażowych Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu stwierdziła, że na obecnym etapie „brak jest wystarczających przesłanek do podjęcia czynności przez pion śledczy IPN”. Dlatego o fakcie odnalezienia podczas prac archeologicznych na cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej szczątków ludzkich poinformowano miejscową prokuraturę. Profesor Krzysztof Szwagrzyk wyjaśniał jeszcze tego samego dnia, że w pracach, które nadzoruje, nie ma absolutnie żadnych uchybień, a on sam nie zna okoliczności, ze względu na które policja zainterweniowała.
– Nigdy wcześniej się tak nie zdarzyło – powiedział prof. Szwagrzyk. Działania ekipy IPN prowadzone są na mocy porozumienia podpisanego w 2011 r. przez IPN, Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Ministerstwo Sprawiedliwości.
– W przypadku Łączki nie byliśmy informowani o ujawnianiu szczątków, natomiast w przypadku Służewa zostałem osobiście poinformowany przez zastępująca prezesa IPN panią Agnieszkę Rudzińską wraz z notatką sporządzoną przez pana Szwagrzyka o ich odnalezieniu w zakresie prac sondażowo-badawczych. Ten materiał wpłynął do mnie z prośbą o zastosowanie odpowiednich działań. Takimi działaniami w sytuacji odnalezienia szczątków jest skierowanie sprawy do prokuratury powszechnej – wyjaśnił prokurator Gabrel, który prowadzi śledztwo.