W IPN rozpoczęły się prace badawcze, które mają wyjaśnić, jak SB rozpracowywała dziennikarzy, artystów i naukowców. Wkrótce ma też ruszyć ustawowa lustracja dziennikarzy - donosi "Życie Warszawy" w tekście "Poznamy nazwiska dziennikarzy agentów". Prof. Jan Żaryn, szef Biura Edukacji Publicznej IPN, potwierdził w rozmowie z "ŻW", że badania mają objąć cały okres PRL. Kiedy poznamy wyniki prac naukowców z Instytutu? Jeszcze nie wiadomo. Jednak już dziś pewne jest, że dla wielu środowisk mogą się one okazać prawdziwym wstrząsem. - Najwięcej agentów bezpieki ulokowanych było w strukturach telewizji publicznej - mówi jeden z historyków IPN. Jakie jeszcze środowiska wchodzą w grę? W materiałach IPN są dokumenty potwierdzające, że z SB współpracowało co najmniej pięciu wciąż aktywnych zawodowo publicystów jednego z największych polskich tygodników opinii. Według nieoficjalnych szacunków, dziennikarze byli po duchownych najbardziej inwigilowanym i rozpracowywanym przez bezpiekę środowiskiem w PRL. Równocześnie z pracami, które prowadzą historycy IPN, prawdopodobnie już wkrótce rozpocznie się ustawowa lustracja środowisk dziennikarskich. Premier Kazimierz Marcinkiewicz powiedział w Radiu Maryja, że w ciągu roku powinno dojść do lustracji środowisk, które pracują w tzw. sektorze zaufania publicznego�. Do ustawy lustracyjnej ma zostać wprowadzona poprawka rozszerzająca grupę osób objętych lustracją m.in. o dziennikarzy.
Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych straciła 45 mln zł na chybionych inwestycjach. Za straty odpowiada prezes firmy Maciej Flemming - twierdzi MSWiA. Wczoraj minister skarbu odwołał go ze stanowiska - pisze "Rzeczpospolita" w artykule "Prezes roztrwonił miliony". PWPW jest państwową firmą i niemal monopolistą: produkuje dowody osobiste, paszporty, prawa jazdy, druki akcyzy, banknoty. "Rz" dotarła do raportu, jaki sporządzili dla MSWiA i Ministerstwa Skarbu członkowie rady nadzorczej PWPW. Z jej raportu wynika, że wytwórnia straciła kontrolę nad spółkami, którymi obrosła przez ostatnich kilka lat, a jej kapitał wypływał do prywatnych firm. Właśnie z tego powodu po 9 latach urzędowania odwołany został prezes PWPW Maciej Flemming. Raport nie zostawia na PWPW suchej nitki. Wynika z niego, że na inwestowaniu w niepewne spółki firma straciła już ok. 45 mln zł. Przykład? Toruńska spółka Fabwel (zajmuje się ochroną osób i mienia, pracuje w niej wielu byłych policjantów). Wytwórnia przejęła ją w 2004 r., zapłaciła za to 19 mln zł, a później do działalności Fabwelu dopłaciła jeszcze 14 mln zł. Tymczasem, jak wyliczyli biegli, na koniec ubiegłego roku toruńska spółka była warta zaledwie... niecały milion.
O Andrzeju Lepperze krąży opinia, że nie jest samodzielnym politykiem, a wiele z jego koncepcji i pomysłów to efekt podszeptów jego doradców lub ludzi, którzy mają do nich dojście - pisze "Dziennik" w tekście "Podpowiadacze wicepremiera". Kto doradza jednej z najważniejszych osób w państwie? I kim są ludzie, którzy sączą mu pomysły do ucha. Nawet pobieżny przegląd kadr wskazuje na to, że najbliższe otoczenie wicepremiera to plejada ludzi o niejasnych życiorysach. Kluczową postacią i głównym rozgrywającym w świcie wodza Samoobrony jest Janusz Makysmiuk, który przewinął się już przez PZPR, PSL i SLD. Przyboczny Leppera jest ciekawą postacią co najmniej z trzech powodów. Po pierwsze jest zadłużony na ponad milion złotych, po drugie, ma na karku akt oskarżenia w sprawie przestępstw gospodarczych, po trzecie ciągnie się za nim opinia, że w PRL pod pseudonimem Roman współpracował z SB. Bardzo dużo do powiedzenia w otoczeniu Leppera ma także poseł Bolesław Borysiuk. Na stronach internetowych partii 58-letni Borysiuk przedstawiany jest jako twórca polityki wschodniej ugrupowania A. Leppera. W sprawach wschodnich Samoobrona jest m.in. za dogadaniem się z reżimem Aleksandra Łukaszenki. Lepper ma też innego "specjalistę" od polityki wschodniej. Ważną rolę w budowaniu związków Samoobrony z krajami wschodniej Europy odgrywa Marek Mackiewicz, były pułkownik Wojskowych Służb Informacyjnych. W sprawach wojskowych Lepperowi doradza gen. Zenon Poznański, absolwent moskiewskiej Akademii Obrony im. Woroszyłowa za czasów ZSRR.
Logika zdarzeń usytuowała mnie na pozycji strażnika finansów publicznych i zobaczymy, co zdołam zdziałać. Na ile silna jest moja pozycja, nie wiem. To się niebawem okaże - powiedziała wicepremier, minister finansów Zyta Gilowska w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" zapytana jaką właściwie rolę może odgrywać w rządzie bez zaplecza politycznego i w sytuacji, w której się znalazła. Zaznaczyła, że nad nowym składem Rady Ministrów się zastanawia. Jest ciekawa, co z tego wyniknie. Czy był taki moment, kiedy Pani myślała, żeby pójść w ślady ministra Stefana Mellera i złożyć dymisję? - zapytała "GW". "Takich momentów było sporo, nawet dziś były dwie takie sytuacje. Nie zapominam, że jestem wolnym człowiekiem, a moje stanowisko nie jest kadencyjne" - stwierdziła wicepremier. Pytana o szczegóły sytuacji, w której w jednym dniu dwa razy chciała zrezygnować z rządu, Z. Gilowska powiedziała: "Dyskutowaliśmy konsekwencje ewentualnego wprowadzenia w Polsce dodatkowej, nowej składki społecznej, tzw. pielęgnacyjnej, którą forsuje minister zdrowia Zbigniew Religa. To był pierwszy moment zniechęcenia. Drugi dotyczył pytania: dlaczego nie proponuję natychmiastowego wprowadzenia dwóch stawek w podatku od dochodów osób fizycznych , zamiast projektować skomplikowane przedsięwzięcie dotyczące zmniejszenia pozapłacowych kosztów pracy?" - czytamy w wywiadzie "Gilowska: dziś dwa razy myślałam o opuszczeniu rządu".
Większość ekspertów nie pozostawia na Tanim Państwie suchej nitki: program mający przynieść blisko 6 mld złotych oszczędności okazał się pustym hasłem. Instytucje, które miały być zlikwidowane, działają nadal, a odchudzenie liczby państwowych urzędników o jedną piątą wydaje się mało prawdopodobne nawet w odległej przyszłości - pisze "Gazeta Prawna" w artykule "Tanie Państwo: dobra mina do złej gry". Potwierdza to głoszona przez PiS potrzeba budowy silnych struktur państwowych: zamiast decentralizacji i przekazywania dotychczasowych uprawnień centralnych instytucji samorządom � zachowanie status quo z wymianą części kadr na Samoobronę i LPR. W Agencji Nieruchomości Rolnych (ANR), której likwidacja według Taniego Państwa miała przynieść 350 mln zł oszczędności, nikt nie słyszał o planowanych zmianach. Równie wątpliwe jest połączenie Agencji Rynku Rolnego (ARR) i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ARiMR (80 mln zł planowanych oszczędności). Jego prawdopodobnym efektem byłaby rozbieżność kompetencyjna. Żadnych działań w kierunku likwidacji terenowych delegatur (7 mln zł) nie potwierdza Ministerstwo Skarbu Państwa. Resort przechodzi co prawda reorganizację, ale panuje w nim kompletny bałagan. Nie zanosi się także na likwidację 16 terenowych oddziałów Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (100 mln zł). Taniemu Państwu oparła się również Polska Organizacja Turystyczna (POT � 20 mln zł), która w 13 zagranicznych przedstawicielstwach zatrudnia po 2-3 osoby. To nie całość planów z Taniego Państwa, jakie spaliły na panewce. Pozostał m.in. Narodowy Fundusz Zdrowia, delegatury urzędów wojewódzkich, dalej działa Rządowe Centrum Legislacji. Fiaskiem okazała się zapowiedź likwidacji 21 inspekcji, w miejsce których miała powstać jedna Centralna Inspekcja Państwowa. Już teraz wiadomo, że nie ma szans na likwidację urzędu Rzecznika Praw Dziecka i Rady Polityki Pieniężnej, do czego potrzebna byłaby wcześniejsza zmiana konstytucji.
Przegląd prasy przygotował
Sergiusz Sachno
Przegląd prasy
Od poniedziałku, 13 lutego 2006, publikujemy codzienny przegląd prasy. Możesz go zamówić w formie newslettera, odwiedzając stronę: http://www.wprost.pl/newsletter/