W łódzkich szpitalach brakuje 3 tys. pielęgniarek. Władze Uniwersytetu Medycznego chcą sprowadzić na studia pielęgniarskie do Łodzi dziewczyny z Malezji, a potem zatrudnić je w łódzkich szpitalach - pisze "Gazeta Wyborcza" w tekście "Pielęgniarki z Malezji w Łodzi?". Ze statystyk Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych wynika, że w Łodzi pracuje 17 tys. pielęgniarek. Do prawidłowej opieki nad pacjentami już teraz brakuje 3 tys. osób. Szpitale funkcjonują tylko dlatego, że siostry pracują w kilku miejscach i więcej niż 8 godzin dziennie. Normą staje się podkradanie ich za 100 zł podwyżki. "Absolwentki studiów pielęgniarskich wolą pracę na Zachodzie, a ściąganie sióstr zza wschodniej granicy to mit, bo jeśli mają emigrować, to będą wolały pojechać kilkaset kilometrów dalej na zachód, gdzie płace są bez porównania lepsze" - tłumaczą dyrektorzy szpitali. Rozwiązanie znalazł łódzki Uniwersytet Medyczny. Od października zaczyna kształcić studentów z Malezji. Podpisał właśnie umowę z firmą rekrutacyjną, która ma ściągnąć kilkuset kandydatów na medyczne studia w Łodzi. Jak czytamy w dzienniku, oprócz lekarzy i dentystów uniwersytet przyjmie 200 osób na studia pielęgniarskie. "Chcemy, by jak najwięcej absolwentów zostało w naszych szpitalach" - mówi dziekan wydziału pielęgniarstwa prof. Jerzy Stańczyk. "Firma rekrutacyjna zapewnia nas, że ma nawet tysiąc chętnych na studia pielęgniarskie" - zapewnia pełnomocnik rektora UM ds. promocji dr Adam Fronczak.
Pielęgniarki z Malezji w Łodzi?
Dodano: / Zmieniono: