Szef Komisji Europejskiej odmówił przyjazdu do Polski - pisze "Gazeta Wyborcza" w artykule "Barroso poczeka na Polskę". Czy dlatego, że Kazimierz Marcinkiewicz przestał być premierem? - zastanawia się gazeta. José Manuel Barroso miał rozważać przyjazd do Warszawy pod koniec sierpnia na międzynarodowy kongres organizacji studenckiej AIESEC. Spotkanie nie było ostatecznie zaplanowane - rozważano je tylko jako opcję, ale było całkiem realne. - Przewodniczący dostaje tysiące zaproszeń. Ale to nie było jedno z tych, które od razu odkłada się na półkę - powiedział "Gazecie" Johannes Laitenberger, główny rzecznik Komisji Europejskiej. Barroso miał sporo sympatii dla Marcinkiewicza i publicznie chwalił sobie współpracę z byłym polskim premierem. Dla Brukseli Marcinkiewicz gwarantował proeuropejski kurs Polski pod rządami PiS. Tydzień po odwołaniu Marcinkiewicza Barroso napisał w liście do wiceministra finansów Jarosław Pietras, który wcześniej wysłał mu zaproszenie: "Niestety, nie będę mógł wziąć udziału w kongresie AIESEC ze względu na wcześniej uzgodnione zobowiązania". Rzecznik Barrosa zapewnia, że odmowy nie można interpretować jako gestu politycznego wymierzonego w nowego premiera. - Przewodniczący nigdy nie zobowiązywał się, że na pewno do Warszawy w sierpniu przyjedzie. Na pewno za jakiś czas tam się zjawi - tłumaczy. Rozmówcy "Gazety" w Brukseli zwracają uwagę na słowa "za jakiś czas". - To trzeba interpretować jako wyraźny sygnał polityczny. Bo tutaj w Brukseli wszyscy wiedzą, że Barroso na koniec sierpnia nie miał zaplanowanych żadnych innych ważnych spotkań - mówi jeden z brukselskich dyplomatów.
Niewykluczone, że jest jeszcze jeden powód zmiany decyzji szefa Komisji. Barroso pamięta ponoć, że prezydent RP Lech Kaczyński tuż przed swoją wizytą w Paryżu zimą br. powiedział w wywiadzie dla "Le Figaro": "W Polsce - tak samo jak we Francji - nikogo nie interesuje to, co Barroso mówi. Wszystkich interesuje to, co mówi Chirac". Pytanie dotyczyło przyszłości konstytucji europejskiej. W dyplomacji osobiste kontakty są jednak równie ważne jak wzajemne urazy. Część źródeł gazety sugeruje też, że Komisja Europejska postanowiła zastosować wobec Polski taką samą taktykę jak wobec Włoch, gdy do tamtejszego rządu wszedł Umberto Bossi, lider skrajnej prawicy. - Ograniczyć kontakty i uważnie śledzić wszystkie poczynania.
Niewykluczone, że jest jeszcze jeden powód zmiany decyzji szefa Komisji. Barroso pamięta ponoć, że prezydent RP Lech Kaczyński tuż przed swoją wizytą w Paryżu zimą br. powiedział w wywiadzie dla "Le Figaro": "W Polsce - tak samo jak we Francji - nikogo nie interesuje to, co Barroso mówi. Wszystkich interesuje to, co mówi Chirac". Pytanie dotyczyło przyszłości konstytucji europejskiej. W dyplomacji osobiste kontakty są jednak równie ważne jak wzajemne urazy. Część źródeł gazety sugeruje też, że Komisja Europejska postanowiła zastosować wobec Polski taką samą taktykę jak wobec Włoch, gdy do tamtejszego rządu wszedł Umberto Bossi, lider skrajnej prawicy. - Ograniczyć kontakty i uważnie śledzić wszystkie poczynania.