30 posłów z Sejmowej Komisji do spraw UE bawiło się za pieniądze podatników - ujawnia "SuperExpress". "Wycieczka posłów za nasze pieniądze", jak szacują autorzy tekstu pod tym tytułem, kosztowała ona 20 tys. zł, czyli po 600 złotych na głowę. Pod pozorem obrad posłowie zwiedzili Przemyśl, zamek w Łańcucie i Lwów. Same noclegi w Zespole Hotelowo-Zamkowym w Krasiczynie - trzy doby dla 30 osób - kosztowały podatników 12 tys. złotych. Do tego wynajęcie sal zamkowych w Przemyślu i Łańcucie. Sala w takim miejscu to co najmniej 1000 złotych. Wynajęcie autokaru z kierowcą to 5 tys. złotych (według firmy Go West z Warszawy). Do tego trzy kolacje na zamku w Krasiczynie - wylicza "SE".
- Takie wyjazdy nie mają sensu. O tym samym można było rozmawiać w Warszawie - twierdzi Julia Pitera (53 l.) z PO. Oficjalny program obrad komisji brzmi poważnie: "wybrane aspekty realizacji działań w ramach programów operacyjnych w opinii instytucji zaangażowanych w proces absorpcji" - głosi jeden z punktów. Prócz badań nad "wybranymi aspektami..." posłowie wysłuchali sprawozdania z wykorzystania środków na oczyszczalnię ścieków w Przemyślu. Wiceminister rozwoju regionalnego zapoznał ich z Programem dla Polski Wschodniej. Dlaczego nie zrobił tego w Sejmie? - pyta retorycznie gazeta.
- Takie wyjazdy nie mają sensu. O tym samym można było rozmawiać w Warszawie - twierdzi Julia Pitera (53 l.) z PO. Oficjalny program obrad komisji brzmi poważnie: "wybrane aspekty realizacji działań w ramach programów operacyjnych w opinii instytucji zaangażowanych w proces absorpcji" - głosi jeden z punktów. Prócz badań nad "wybranymi aspektami..." posłowie wysłuchali sprawozdania z wykorzystania środków na oczyszczalnię ścieków w Przemyślu. Wiceminister rozwoju regionalnego zapoznał ich z Programem dla Polski Wschodniej. Dlaczego nie zrobił tego w Sejmie? - pyta retorycznie gazeta.