Czy większość materiałów przydatnych do lustracji znajduje się w zbiorze zastrzeżonym IPN? Jeśli tak, to jak IPN wykona nowa ustawę lustracyjną? - zastanawia się "Gazeta Wyborcza" w artykule "Lustracja ściśle tajna?" Na posiedzeniu senackiej komisji praw człowieka prezes IPN Janusz Kurtyka mówił w ubiegły wtorek, że ewentualnych przyszłych procesów lustracyjnych nie będzie można odtajnić, bo w większości z dotychczasowych procesów przedstawiano dokumenty ze zbioru zastrzeżonego IPN - czyli dokumenty, których ujawnienie mogłyby narazić bezpieczeństwo państwa. Senatorowie komisji praw człowieka wymyślili, żeby rozprawy przed sądem lustracyjnym były jawne. Niech opinia publiczna sama oceni, czy lustrowany był agentem, czy nie. Na to zaoponował prezes Kurtyka, mówiąc, nie można ujawnić procesów lustracyjnych, bo w większości z nich występują dokumenty ze zbioru zastrzeżonego. Rzecznik interesu publicznego Włodzimierz Olszewski jest zdziwiony oświadczeniem Kurtyki: - Spytałem swoich zastępców. Mówią, ze materiały ze zbioru zastrzeżonego zdarzają się sporadycznie w sprawach wnoszonych do sądu lustracyjnego. Procesy utajniane są głównie na życzenie osób lustrowanych. Rzecznik prasowy IPN Andrzej Arseniuk powiedział "GW", że o ich tajności dokumentów decydują służby, które je przekazywały. Archiwa PRL-owskiego MSW przekazywała ABW.
Lustracja ściśle tajna?
Dodano: / Zmieniono: