Wicepremier i szef MSWiA Ludwik Dorn (PiS) opuścił TVP, gdy dowiedział się, że ma wystąpić w programie z Romanem Giertychem. - Nie miało to nic wspólnego z osobą pana Giertycha - zapewnia rzecznik MSWiA - relacjonuje "Gazeta Wyborcza" w tekście "Dorn w TVP: jak jest Giertych, to ja wychodzę". Chodzi o wtorkowy program w TVP 1 "A dobro Polski?" prowadzony przez Dorotę Gawryluk. We wtorek wieczorem w studiu przygotowano trzy krzesła. Dwa zajęli wicepremierzy Roman Giertych (LPR) i Andrzej Lepper (Samoobrona). Trzecie było dla Dorna. - Niemal w momencie wejścia na wizję od przygotowujących program dostałam informację, że pan Dorn przyjechał, ale nie chce wejść do studia, bo jest tam Roman Giertych. Odniosłam wrażenie, że pan Dorn domaga się, abym wybrała między nim a Giertychem. W tej sytuacji oznaczałoby to, że musiałabym wyprosić ze studia Giertycha - opowiada Gawryluk. Pracownicy TVP opowiedzieli "GW", że Dorn dowiedział się o tym, że wystąpi obok lidera LPR, od producenta audycji, gdy był już na Woronicza i na chwilę wyszedł na papierosa. O Lepperze podobno wiedział wcześniej. - Jak jest Giertych, to odmawiam udziału - miał stwierdzić. Pracownicy TVP próbowali go przekonywać, że Lepper i Giertych są koalicjantami rządu. Do Dorna zeszła szefowa publicystyki TVP Agata Ławniczak, ale wicepremier opuścił telewizję. Wsiadając do samochodu, rzucił, że Gawryluk nie powinna prowadzić programów. I że żaden polityk PiS do jej audycji nie przyjdzie.
Dorn w TVP: jak jest Giertych, to ja wychodzę
Dodano: / Zmieniono: