To będzie rewolucja, która odmieni wygląd wielu polskich wsi i miast. Skończą się pijackie śpiewy, awantury i rajdy podpitych osiłków, którzy zaczepiają porządnych ludzi. Będzie można spokojnie otworzyć okno bez obawy, że do naszego domu wedrze się bełkot i wrzask przekleństw. Minister zdrowia Zbigniew Religa chce zakazać sprzedaży alkoholu nocą. Każdego, nawet piwa. I wszędzie, nawet na stacjach benzynowych - pisze "Fakt" w artykule "Koniec nocnego pijaństwa". Minister zdrowia rusza na wojnę z handlem alkoholem w nocy. "Jestem zwolennikiem nocnej prohibicji": - twardo mówi Zbigniew Religa. Chce wprowadzić zakaz sprzedaży wódek, win i piwa w sklepach i na stacjach benzynowych w godzinach nocnych. "Teraz Polacy mają dostęp do alkoholu 24 godziny na dobę. Każdy, kto trafi na zamknięty w nocy sklep monopolowy, zawsze może pójść na stację benzynową i kupić dowolny trunek" - uważa Religa. "Moje ministerstwo będzie popierało wszelkie utrudnienia dotyczące dostępu do alkoholu. Gdy ludzie będą musieli zrobić wysiłek, żeby alkohol zdobyć, wiele z nich w ogóle zrezygnuje z picia. Dlatego jestem zwolennikiem nocnej prohibicji" - zapewnia. Religa na razie może liczyć tylko na... Unię Europejską. Komisja Europejska popiera pomysły z zakazem handlu alkoholem w nocy i ma też inne swoje pomysły: chce namawiać do dalszego podnoszenia cen alkoholu, zakazać jego reklamy i umieszczać na każdej butelce ostrzeżenia podobne jak np. na papierosach - zaznacza "Fakt".
Koniec nocnego pijaństwa
Dodano: / Zmieniono: