W czwartek o północy mija termin zgłaszania kandydatur na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Na razie nie zgłoszono żadnej, informuje "Gazeta Wyborcza" w tekście "Trybunałowi grozi paraliż?". Trwają konsultacje - odpowiadają pytani przez dziennik politycy PiS, PO i SLD. - A co z upływającym terminem? - A właściwie co się stanie, jeśli Sejm go nie dotrzyma? - odparł Wojciech Szarama z PiS-u. Nie umiał powiedzieć, dlaczego jego partia, która od roku podkreśla, jak ważny dla jej rządów jest wybór nowych członków TK, wciąż nie ma gotowych kandydatur. 5 listopada kończy się kadencja trzech z piętnastu sędziów TK, w tym prezesa i wiceprezesa. Miesiąc później kończy się kadencja kolejnych trzech sędziów. Regulamin Sejmu mówi, że kandydatury muszą być zgłoszone najpóźniej na 30 dni przed końcem kadencji. Może je zgłosić 50 posłów lub Prezydium Sejmu. Nieoficjalnie "mówi się" o kandydaturze wicemarszałka Sejmu z LPR Marka Kotlinowskiego i b. marszałka, posła PSL Józefa Zycha. A także o współpracującym z sejmowym Biurem Studiów i Analiz prof. Mirosławie Granacie. Nie mówi się już natomiast o wiceministrze sprawiedliwości Andrzeju Kryże, którego podobno PiS widział nawet w roli prezesa TK. Taka lista kandydatur oznacza, że do Trybunału trafią kolejni politycy - w tej chwili jest ich tam sześciu i to nie im kończą się kadencje. - Będzie duży problem z dobraniem pełnego składu do sądzenia niektórych spraw, bo sędziowie politycy będą musieli się wyłączać od orzekania o przepisach, które współtworzyli, ostrzega prof. Andrzej Zoll, były prezes TK i b. rzecznik praw obywatelskich. - Niewybranie na czas sędziów może sparaliżować pracę Trybunału, uważa obecny prezes TK Marek Safjan. - Wystarczy, że zachoruje jeden z nas i nie będzie można orzekać w pełnym składzie 9 sędziów.
Trybunałowi grozi paraliż?
Dodano: / Zmieniono: