Kaczyński oskarża Rokitę

Kaczyński oskarża Rokitę

Dodano:   /  Zmieniono: 
W obszernym wywiadzie dla "Dziennika" zatytułowanym "Kaczyński oskarża Rokitę" premier J. Kaczyński zastał zapytany jakie powinny być konsekwencje tzw. inwigilacji prawicy. Szef rządu odpowiedział, że o procesowe będzie trudno, bo tu w grę wchodzi przedawnienie. "Ja nie ukrywam, że ludzie, którzy w tym uczestniczyli i są na scenie politycznej, powinni zniknąć raz na zawsze z życia publicznego. Dotyczy to Jana Rokity. Jan Rokita powinien raz na zawsze zniknąć z polityki. Jeśli się coś takiego zrobiło, to się przeprasza i przeprowadza się czynną ekspiację. A Rokita udaje, że jego w tej sprawie nie ma" - stwierdził J. Kaczyński. Pytany o to, kto politycznie odpowiada za bezprawne posługiwanie się służbami, premier powiedział, że domyśla się, iz spiritus movens był Wałęsa i jego otoczenie. Wałęsa jako prezydent kontrolował służby specjalne. On miał w tej materii najwięcej do powiedzenia, a człowiekiem, który w jego imieniu te sprawy załatwiał, był Wachowski. Oczywista jest też odpowiedzialność Milczanowskiego i Koniecznego - dodał. Zdaniem J. Kaczyńskiego, w oczywisty sposób w tym wszystkim, przynajmniej w sensie wiedzy, musiał uczestniczyć rząd. Musiał o tym wiedzieć albo to nawet inspirować Jan Rokita, wpływowy szef Urzędu Rady Ministrów u Suchockiej. Premier zaznaczył, że nie ma najmniejszych wątpliwości, że Rokita o tym doskonale wiedział i to jest minimum. Zapytany skąd ta pewność szef rządu stwierdził, że jednym z szefów UOP był wówczas Konstanty Miodowicz, dobry znajomy Rokity. "Miodowicz wiedział o operacji przeciw nam. Gdy ją realizowano, często, niemal codziennie widywał się z Rokitą" - powiedział premier. "Dlaczego pan teraz tak bardzo uwypukla rolę Rokity? Rok temu panu to nie przeszkadzało. Rokita miał nawet zostać premierem wspólnego rządu PO i PiS" - przypomnieli prowadzący wywiad dziennikarze "Dziennika". "Ja wówczas mogłem się tylko domyślać, jaką rolę odegrał Rokita. Postanowiłem jednak przyjąć postawę abolicyjno-amnezyjną. Uznałem, że kiedy Platforma opowiada się za IV RP i zmianami w państwie, to znaczy, że trzeba machnąć ręką na dawne sprawy. Ale dziś okazuje się, że ci panowie nie budują IV RP i na dodatek zaciekle bronią III RP" - stwierdził premier J. Kaczyński.