Na liście wyborczej toruńskiej Samoobrony jest skazany za oszustwo i sfałszowanie podpisu Piotr Strzała. Ubiegając się z taką przeszłością o mandat radnego, znów popełnił przestępstwo - pisze "Gazeta Wyborcza" w tekście "W Samoobronie liczy się sztuka". Strzała wystartował razem z żoną Gabrielą. Jest czwarty na liście kandydatów Samoobrony do toruńskiej rady miasta z Bydgoskiego Przedmieścia (okręg nr 2). Znalazł się wśród nich, mimo że w czerwcu 2004 r. toruński sąd skazał go na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 300 zł grzywny. Dlaczego ubiega się o mandat, skoro zabrania mu tego ordynacja wyborcza? Strzała początkowo nie widzi problemu: - No i co z tego, że mam wyrok? Jestem na liście, ale to nie znaczy, że kandyduję - mówi. Wyrokiem Strzały nie przejął się Kazimierz Wójcik, wiceszef Samoobrony w Toruniu: - To bardzo dobry członek partii, uczciwy i sumienny obywatel. Zasługuje, by być kandydatem - mówi. "GW" zaznacza, że kilka razy działacze partii Leppera próbowali nakłonić dziennik, abyśmy nie publikował historii Strzały. W końcu Strzała oświadcza, że wycofuje się z wyborów. Rezygnacja Strzały nie oznacza końca jego przygody z tegorocznymi wyborami. Przed rejestracją kandydatury musiał złożyć oświadczenie o posiadaniu biernego i czynnego prawa wyborczego. - Jeśli zrobił to, mając prawomocny wyrok, poświadczył nieprawdę, czyli popełnił przestępstwo - mówi sędzia Wiktor Gromiec, komisarz wyborczy w Bydgoszczy.
W Samoobronie liczy się sztuka
Dodano: / Zmieniono: